W magazynie Rolling Stone ukazał się wywiad z Amy Winehouse, przeprowadzony niedługo przed jej zapaścią i pobytem w szpitalu. Umówiony wcześniej reporter czekał pod jej domem od dziesiątej wieczorem do czwartej nad ranem. Dopiero o świcie półprzytomna gwiazda zaprosiła go do środka. Na piwo. Wewnątrz mieszkania zastał okropny brud i bałagan. Bał się usiąść na poplamionej alkoholem i kocimi sikami kanapie.
Dziennikarz opisuje sterty paczek po papierosach, zakrywające podłogę puste butelki po piwie i pogniecione kawałki folii aluminiowej. Brudna bielizna bez żenady była porozrzucana po całym mieszkaniu. Ewidentnie od wielu miesięcy, trwała tam nieustająca libacja.
Winehouse wpuściła dziennikarza i przez następną godzinę szykowała się do rozmowy: rysowała kredką słynne oczy Kleopatry, nakładała gruby makijaż, aby zakryć liszaje i montowała na głowie ogromny kok. Dopiero tak "wystrojona" siadła do rozmowy.
Amy w wywiadzie stanowczo zaprzeczyła, jakoby miała problemy z narkotykami. Po prostu "jest młoda i potrzebuje wrażeń". Z dumą przyznała, że podczas swojego ostatniego pobytu na odwyku przez cały czas ćpała. To zaraz... ma problemy czy nie?
Piosenkarka mówiła też o Blake'u i ich wielkiej miłości. Dziennikarz starał się uzyskać od Winehouse odpowiedzi na temat jej kariery i zdrowia, ale ona uporczywie wracała do opowieści o mężu. Reporter stwierdził, że Amy ma obsesję na jego punkcie. Po godzinie rozmowy Amy przestała udzielać jakichkolwiek logicznych odpowiedzi i jedynie powtarzała jak w transie imię przebywającego w więzieniu Blake'a.
Smutne.