Boże, co za komedia... Rozumiemy żeby sprzedawać swoją prywatność w tabloidach i opowiadać głupoty, ale nawet czytelników Vivy trzeba traktować z jakimś szacunkiem. Piotr Rubik postanowił wciskać im już takie pierdoły, że brak słów...
W najnowszym numerze pisma ukazała się laurka dla Rubików - zdjęcia ze ślubu i peany o ich wielkiej, nieskończonej miłości dyktowane przez Piotra dziennikarce. Spodobały nam się szczególnie te fragmenty:
Już po pierwszych zamienionych z nią słowach widział, że oto ma przed sobą kobietę, która go nigdy nie okłamie. "To było na wyborach Miss Polonia 2005 roku. Kiedy ją zobaczyłem, nie mogłem oderwać od niej oczu. Jej gesty, uśmiech, mimika twarzy - wspomina Piotr."
Przypomnijmy - na tym konkursie Agatka nie wiedziała jeszcze co to oznacza skrót "AGD" (*zobacz wideo!)
*. Rozumiecie już, dlaczego od pierwszych jej słów "widział, że oto ma przed sobą kobietę, która go nigdy nie okłamie"...
Dobry jest też fragment mówiący o tym jak bardzo Agatka wzrusza się przy sacro polo, które jest najwyższą formą sztuki:
Agata przypomina, jak niedawno razem z Piotrem pojechała do radia. On miał wziąć udział w jakiejś audycji. Ona w ostatnim momencie zdecydowała, że poczeka na niego w samochodzie. Włączyłą radio, w którym za chwilę miał wystąpić. I nagle samochód wypełniły dźwięki jego muzyki. "Trudno opisać to, co wtedy poczułam. Z jednej strony byłam dumna, a z drugiej pomyślałam sobie, że to wspaniałe, że dane mi jest obcować na co dzień z tak niesamowicie zdolnym człowiekiem.
Agata opętana przez nieatrakcyjnego podstarzałego gościa, który przez 10 lat w głowie planował to, jak wyprzeć się starego "ja" (gruby, niepewny siebie) i stać się błyskotliwym blondynem. Czy takie wyrachowane zanegowanie całego życia przez Rubika nie pachnie jakimś obłędem? I czy to nowe "ja" nie ma kruchych podstaw? (Obiecujemy szukać rys na tym nowym wizerunku...)