W sobotę w Rybniku odbył się koncert Edyty Górniak, która jak zwykle wykorzystała nadarzającą się okazję, aby dopiec Dorocie Rabczewskiej. Co chwilę pytała widzów, czy lubią rocka (najwyraźniej uważa się za rockową artystkę), po czym dodawała: Nie? A jakby przyjechała blondyna, to by się wam podobało?
Dlaczego ciągle robi sobie krzywdę i wraca do tego tematu? Co ją w ogóle obchodzi Doda?
Choć w umowie z Górniak nie było obostrzeń co do robienia zdjęć, ochrona brutalnie rozprawiła się ze wszystkimi fotoreporterami. Obstawa Edyty bezczelnie odnosiła się podobno nawet do przedstawicieli władz miasta, chociaż to przecież oni wyłożyli 35 tysięcy złotych na koncert. Zadaniem jednego z obecnych na koncercie dziennikarzy, niechętna mediom Górniak zachowuje się nieprofesjonalnie, gdyż z jednej strony chce być sławna a z drugiej, traktuje fotografów jak śmieci.
Fotografuję różne koncerty od kilkunastu lat. Zwykle możemy robić zdjęcia pod sceną przez dwie, trzy piosenki, potem jesteśmy wypraszani. W sobotę nie pozwolono podejść nam pod scenę ani na chwilę – powiedział fotoreporter gazety "Rybnik po godzinach".
Co ciekawe, fani zostali potraktowani przez Edytę z równą wyniosłością co przedstawiciele mediów. Po występie Górniak wyszła z garderoby otoczona przez swoich goryli. Na zewnątrz czekała na nią garstka wiernych wielbicieli. Na próżno. Zupełnie ich olała.
Co najzabawniejsze - świadkowie donoszą, że ochroniarze Górniak chodzili za nią krok w krok i zajmowali się... opędzaniem od niej komarów! Co za komedia - wyobraźcie sobie tę scenkę.
Jeżeli będziecie świadkami czegoś równie zabawnego, nagrajcie to koniecznie komórką i wyślijcie nam na donosy@pudelek.pl