Donald Tusk przyjechał w kwietniu do Warszawy na przesłuchanie w stołecznej prokuraturze. Zeznawał jako świadek w śledztwie dotyczącym współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa. Były premier postanowił wybrać inny środek lokomocji, niż samolot i do stolicy przyjechał Pendolino prosto z Sopotu. Jego przyjazdowi towarzyszyły liczne happeningi i protesty, które szczegółowo relacjonowały ogólnopolskie media.
Okazuje się, że jedno przesłuchanie nie jest wystarczające, aby do końca wyjaśnić okoliczności katastrofy smoleńskiej. Tym razem Tusk został po raz kolejny wezwany przez warszawską prokuraturę w charakterze świadka i zostanie przesłuchany w sprawie nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar tragedii. Jak poinformowała rzecznik Prokuratury Krajowej prokurator Ewa Bialik, Donald Tusk zostanie przesłuchany 5 lipca.
Prokuratorzy z zespołu numer jeden Prokuratury Krajowej (wyjaśniającego okoliczności katastrofy smoleńskiej - PAP) wezwali w charakterze świadka Pana Donalda Tuska do postępowania prowadzonego w sprawie niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych, polegającego m.in. na nieprzeprowadzeniu sekcji zwłok ofiar katastrofy - powiedziała Bialik.
Wcześniej mecenas Roman Giertych, działający z ramienia Tuska nie chciał zdradzić dokładniej daty, bo jak twierdził, nie jest do tego upoważniony i nie wiedział jakiej sprawy dotyczy to wezwanie. Zapowiedział, że na razie nie może potwierdzić, czy polityk pojawi się na drugim przesłuchaniu w Warszawie.
Okoliczności katastrofy smoleńskiej bada specjalny zespół w Prokuraturze Krajowej. Postępowań w tej sprawie - oprócz głównego postępowania, przejętego od zlikwidowanej prokuratury wojskowej - jest siedem – informuje RMF FM. Jak podawała Prokuratura Krajowa w siódmą rocznicę katastrofy smoleńskiej, jedno z postępowań dotyczy zaniechań prokuratury wojskowej - m.in. brak wniosku strony polskiej o dopuszczenie do wykonania w Rosji sekcji zwłok ofiar.
Właśnie błędy w dokumentacji medycznej sporządzonej przez rosyjskich biegłych są jednym z powodów trwających obecnie ekshumacji ofiar katastrofy. Wątpliwości pojawiły się już w 2011 roku - stwierdzono wówczas, że sześć ciał zostało złożonych nie w swoich grobach. Biegli, którzy przeprowadzali wtedy szczegółowe badania, ocenili, że błędy są w 90% rosyjskiej dokumentacji medycznej. Obecnie badania zlecone przez Prokuraturę Krajową przeprowadza 14-osobowy międzynarodowy zespół ekspertów.