Jennifer Lopez bardzo poważnie traktuje swoje macierzyńskie obowiązki. Długo oczekiwane dzieci stały się centrum jej świata. Kariera, życie towarzyskie i mąż poszły w odstawkę. W wychowywaniu bliźniąt piosenkarka stosuje te same metody co w show-biznesie - wszyscy zostali podporządkowani jej potrzebom i zachciankom. Zasada ta dotyczy także Marca, który pełni funkcję jej osobistego kamerdynera, asystenta, pomocnika i kierowcy.
Jennifer kontroluje wszystko, co robi Anthony i bez przerwy go krytykuje. Poza tym... nieustannie go upokarza. Także publicznie.
Marc to dla niej tylko dodatkowe dwie ręce do pomocy – donosi jeden z pracowników Lopez. Nie ma odwagi przeciwstawić się jej rozkazom i ściśle wyznaczonym regułom. Na jej liście priorytetów Marc jest teraz tak nisko, że stał się dla niej właściwie niewidoczny.
Jennifer oczekuje od swojego męża spełniania całej listy obowiązków, życzeń i fanaberii. Ponieważ piosenkarka postanowiła na nowo rozpocząć karierę, większość pracy przy dzieciach wykonuje właśnie on. W efekcie Marc wygląda jak chodzący trup – blady, przerażająco chudy i wypalony. Spójrzcie tylko na niego. A ona taka pełna i dorodna...
Strach pomyśleć, co będzie, jeśli Jennifer - zgodnie z zapowiedziami - postanowi ponownie zajść w ciążę. Kolejne dziecko może wykończyć przemęczonego Marca. Jeśli w ogóle będzie miał siłę je spłodzić.
