Will Smith zaprzeczał ostatnio plotkom, że należy do Kościoła Scjentologicznego. Niestety, kłamał. Tom Cruise jest już tak poddany swojej sekcie (od 20 lat!), że nie zadaje się z nikim, kto nie dzieli jego wiary w guru. A Will jest od dłuższego czasu jego najlepszym przyjacielem. I co gorsza aktywnie pomaga mu w werbowaniu ludzi.
Znajomi aktora donoszą z niesmakiem jak otwarcie zachwyca się on scjentologami. Nie może mówić o niczym innym. Dzieci Willa Smitha uczęszczają już do prowadzonej przez scjentologów szkoły, a cała rodzina jeździ na organizowane przez sektę zjazdy. To wyraźne sygnały, że został już wessany.
W książce opisującej sposoby działania scjentologów w Hollywood jeden z informatorów utrzymuje, że Will Smith to "przynęta dla sceptycznych". Aktor udaje, że nie należy do organizacji L. Rona Hubbarda i dzięki temu werbuje bardziej ostrożnych bogaczy.
Przebywanie na jednym planie filmowym z Willem jest wyjątkowo uciążliwe – donosi informator magazynu Life & Style. W trakcie kręcenia filmu "Hancock" przez cały czas opowiadał o duchowych wartościach scjentologii. Parokrotnie wdawał się w dyskusje z innymi aktorami na tematy religijne. Wiem, że wiele osób wyjątkowo to drażniło.
Sprawy zaszły za daleko, gdy gwiazdor zaczął rozdawać wszystkim ulotki reklamujące należące do organizacji ośrodki wypoczynkowe. Broszury zawierały także informacje na temat wierzeń scjentologów. Czy wkrótce zrujnuje swój wizerunek jak Tom Cruise?
To naprawdę smutne. Całe szczęście, że tej dziwnej organizacji nie udało się przeniknąć do Polski. Zostali przepędzeni dzięki wielu krytycznym publikacjom w prasie. Niemcy poradzili sobie z nimi jeszcze skuteczniej - umieścili Kościół Scjentologiczny na liście groźnych organizacji, niszczących osobowość swoich wyznawców. Ich działalność została prawnie zakazana.