Dotychczasowe związki Dody nie okazały się, niestety, oszałamiającymi sukcesami. A rozstania były jeszcze gorsze. Przed laty, wyrzucając Radosława Majdana ze swojego apartamentu, Dorota zaniosła jego rzeczy do osiedlowego śmietnika, a potem zadzwoniła po fotoreporterów, żeby uwiecznili, jak szuka swoich majtek w kontenerach.
Rozstanie z Emilem Haidarem przebiło to wszystko. Byli kochankowie procesują się o zwrot sukienek, torebek i butów, które Doda otrzymała podczas ich narzeczeństwa, porysowany samochód oraz kradzież szafy wraz z zawartością. Na szczęście sprawa pierścionka zaręczynowego już się wyjaśniła. Z czasem okazało się także, że przez cały okres narzeczeństwa zbierali na siebie haki. Doda ogłosiła na przykład, że ma w ręku oświadczenie Haidara, że zapłaci jej milion złotych, "jeśli zachowa się wobec niej niepoprawnie". Emil zaś zeznaje przeciwko niej w procesie z Agnieszką Woźniak-Starak o złamany paznokieć.
Dorota regularnie oskarża też byłego chłopaka o to, że prześladuje ją i jej rodzinę do tego stopnia, że wszyscy się go boją. Z perspektywy czasu może to i lepiej, że się jednak nie pobrali…
W rozmowie z tygodnikiem Gwiazdy Rabczewska z naturalną skromnością zapewnia, że gdyby aktualnie chciała być w związku to by była, wystarczy tylko kiwnąć palcem.
Jak pokazała historia, każdy z moich związków można przyrównać do ognia, który w rezultacie spalił moje serce - wyjaśnia piosenkarka. Jestem sama, ale dzięki temu mogę opowiadać o tym w swoich piosenkach i pokazywać ludziom, że ja też odnoszę porażki sercowe. Dobrze mi jest być singielką. Jestem dzięki temu bardziej efektywna w pracy, dużo lepiej żyje mi się bez kogoś u boku. Mężczyźni wciąż się o mnie starają, zabiegają o moją uwagę. Różnie odrzucam te zaloty. Ale zazwyczaj staram się to robić dyplomatycznie, bo nie zawsze miło jest być ostrym w odmawianiu. Tym bardziej, że nie mam powodu, żeby dla tych panów być niemiłą osobą. Także gdybym chciała to byłabym w jakiejś relacji, ale po prostu nie chcę.