Agnieszka "F.", zwana Frytką ma niestety wielkie plany aktorskie. Choć właściwie to już obojętne, ostatnio przestała już nawet śmieszyć i szokować. Wszyscy się pogodzili z tym, że ktoś taki krąży na śmietniku show-biznesu.
Super Express donosi, że już niedługo Frytka wystąpiła w nowym filmie, pt. Może tak być.
Gram tam piosenkarkę, która śpiewa na różnych wiecach i samotnie wychowuje dziecko - opowiada "gwiazda".
W filmie nie ma co prawda seksu w basenie, ale pojawia się scena gwałtu - pociesza tabloid. Uff.
Przypomniał nam się przy okazji jej wywód na temat tej produkcji i życiowych planów, który wygłosiła w połowie maja. Zapytana o brutalne sceny w filmie odpowiadała:
Bardzo okrutne. Bardzo okrutne, bardzo zbliżone do tego, co się dzieje we współczesnym świecie polityki i show-biznesu. Jestem piosenkarką, Roxy, która śpiewa dla faceta, który będzie kandydował na premiera, a okazuje się bestią, a ona walczy o przetrwanie i o swoje dziecko.
Ogłosiła też, że planuje karierę w Hollywood:
_**Moja droga do Hollywood będzie bardzo jasno i klarownie przewidziana**_ - chwalila się wideoportalowi. Przede wszystkim, tutaj muszę zrobić wszystko, co rozpoczęłam, zakończyć. Przynajmniej, dobrych filmów, chciałabym, żeby było z pięć. Nie chcę tak szybko opuszczać naszego kraju, ale wiem, że następnym przystankiem chcę, żeby to właśnie było Hollywood. Język angielski oczywiście podszkolić trzeba gramatykę, niestety, lata i błędy młodości wychodzą, ale jakby cały czas robię coś w tym kierunku i tam o prostu muszę być na bank.
Aż oczy bolą, jak się czyta te pierdoły. Serio Fryta, najpierw skup się na nauce polskiego. A póki co postaraj się nie mówić.