Marita Surma, znana pod pseudonimem Deynn, początkowo próbowała wylansować się w Internecie jako "fitblogerka". Ostatecznie jednak uznała, że znacznie skuteczniejszym sposobem na zdobycie popularności jest relacjonowanie w sieci swojego życia, najlepiej na bieżąco i w czasie rzeczywistym.
To rzeczywiście sprawdzony sposób na pozyskanie fanów, którzy za własnym życiem akurat nie przepadają.
Trzeba przyznać Maricie, że stara się, by nie było nudno. Publikuje relacje z podróży, kłótnie ze swoim chłopakiem Danielem, poniżające próby przebłagania go, a miesiąc temu zamieściła materiał dokumentujący zabicie jaszczurki na Dominikanie: Chłopak Deynn tłumaczy się z ZABICIA JASZCZURKI: "Ja się tych gówien BOJĘ I BRZYDZĘ! Jeśli ktoś myśli, że za to przeproszę, to chyba z CH*JEM NA GŁOWĘ SIĘ ZAMIENIŁ!"
Z tej okazji narzeczony Marity kwiecistym językiem wyznał jej fanom, co o nich myśli.
Skończyłem 45 minut cardio, a reszta dalej pie*doli o jakichś gekonach - narzekał wtedy. Jeśli ktoś myśli, że za to przeproszę, to chyba z chu*em się na głowę zamienił! Żeby nie było, że jestem mordercą, z*ebem cwe*em, ja się tych góien kuwa boję! Co miałem zrobić, powiedzieć narzeczonej "weź ją wynieś"?! Boję się i ją zaje*ałem, ku*wa proste! Mam je w du*ie, bo się ich brzydzę. W jakim my ku*wa kraju żyjemy?!
Najważniejsze, że Marita jest przekonana, że Daniel jest miłością jej życia. Romantyczny Majewski w końcu zdecydował się jej oświadczyć. Oczywiście na oczach fanów, bo wszystko nagrywał, o czym nie uprzedził narzeczonej.
Na szczęście Deynn już się jakoś otrząsnęła z tej traumy i mogła opowiedzieć o oświadczynach w magazynie Joy, w którym "gwiazda Snapchata" zaliczyła okładkowy debiut. Wydanie sprzedało się podobno tak dobrze, że redakcja musiała zrobić dodruk. Czytając wynurzenia Deynn, naprawdę trudno zrozumieć dlaczego.
To był czas, kiedy po jakiejś aferze zupełnie skasowałam Snapchata - wspomina Surma. Miałam dość ingerencji w moje życie. Daniel zabrał mój telefon, poszedł na trening, a ja zostałam w hotelowym łóżku. Gdy wrócił, zaprosił mnie na sushi. Nalegałam, żebyśmy zamówili je do pokoju. Daniel wszystko nagrywał na Snapie. To było jak reality show - ludzie mocno przeżywali tę scenę, a ja nie byłam niczego świadoma. Nie wyobrażamy sobie życia bez siebie. Ja nie potrzebuję przyjaciółek, we dwoje świetnie się bawimy.
Marita wierzy, że swoją ciężką pracą motywuje swoje fanki do tego, by podjęły wysiłek taki jak ona dwa lata temu, gdy ważyła 72 kilogramy i postanowiła ostro wziąć się za siebie.
Wiele prób, wiele upadków, aż przyszedł dzień, w którym zdecydowałam - kupuję karnet na siłownię - ujawnia Marita. Chciałam się przekonać, czy idealne ciało będzie już zawsze moim marzeniem czy stanie się rzeczywistością. Przez pierwsze dwa miesiące uczciwie trenowałam. Byłam zdeterminowana. Po każdym treningu kupowałam sobie pączka. Myślałam, że pół kurczaka i paczka ryżu na jeden posiłek jest OK. Było zdrowo, ale za dużo, więc przybywało mi ciała. Pamiętam jak mówiłam Danielowi: "Kochanie idę po wodę do sklepu", a kupowałam batoniki, które po kryjomu przed nim zjadałam. Przełomem była operacja biustu. Piersi to jedyna rzecz, której nie da się wyrzeźbić ćwiczeniami. Chyba, że się jest właścicielką małego biustu. Operacja była w kwietniu, a już w maju założyłam na YouTube #challenge by DEYNN. Moim #challenge jest teraz wyrzeźbienie pupy idealnej. Kiedyś mi się uda. Wierzę w siebie, a to już połowa sukcesu. (...)
Czasem myślę, że sobie na to nie zasłużyłam - skromnie zauważa Marita. Chciałabym być szczęśliwa, ale pracuję na to każdego dnia. Mieć zawsze Daniela obok, polecieć do Nowego Jorku i zarabiać dużo pieniędzy. Daniel marzy o wizycie w programie Kuby Wojewódzkiego. Ale musiałby iść sam, bo mnie kamery paraliżują. Gdy się na mnie patrzy, myśli się "żyleta", ale ja od zawsze byłam nieśmiała.
Przypomnijmy, co w Internecie pokazuje "nieśmiała" Marta: