Celebryci, którzy dali się namówić TVN-owi na udział w pierwszym sezonie programu Azja Express, w większości kierowali się czystą, ludzką desperacją. Zresztą obustronną. Stacji też bardzo zależało na tym, by pozyskać do programu jakieś w miarę rozpoznawalna twarze, a jak nie, to chociaż ich mężów, czy, jak w przypadku Renaty Kaczoruk, narzeczonych. Na szczęście pierwsza edycja zakończyła się ogromnym sukcesem: udało się wypromować aż dwoje negatywnych bohaterów. Jednym został zwycięzca sezonu Michał Żurawski za uwagi o kobietach, które miały być zabawne, a wypadły szowinistycznie, oraz własnie Żenulka, którą pisarka Dorota Masłowska uznała za przedstawicielkę elegancko wychowanych androidek, potrafiących do złudzenia imitować ludzkie zachowania.
W programie Renata skupiła się na dążeniu do celu po trupach, co spotkało się nie tylko z dużą niechęcią ze strony kolegów i koleżanek, ale i z negatywnymi reakcjami ze strony widzów. W zdobyciu sympatii nie pomógł jej też publiczny konflikt z Majdanami. Dzięki temu o Żenulce zrobiło się głośno i pomogło w zdobyciu zlecenia nawyreżyserowanie dokumentu o modelkach dla TVN Style. Program okazał się tak ciekawy, że obejrzało go... 19 tysięcy widzów. Zobacz: Dokument "wyreżyserowany" przez Żenulkę obejrzało w TVN Style... 19 tysięcy osób
Ten "sukces" jednak wystarczył, by Renata znalazła swoje miejsce w show biznesie. Na razie wprawdzie tylko w reklamie sieci telefonii komórkowej, no ale zawsze. Zwłaszcza że, po raz pierwszy, występuję tam indywidualnie, nie zaś jako dodatek do sławnego narzeczonego.
Mówi się, że za udział w drugiej odsłonie kampanii Renata wynegocjowała aż 200 tysięcy złotych - donosi magazyn Flesz. To trzy razy więcej niż za pierwszym razem. Pewne jest, że dla agencji reklamowych Kaczoruk to dziś jedna z najbardziej pożądanych gwiazd. Fachowcy z branży oceniają, że modelka może liczyć na kontrakty powyżej 100 tysięcy złotych.
Jak sądzicie, co jeszcze może reklamować?