Po tragicznym w skutkach zamachu terrorystycznym na koncercie Ariany Grande brytyjskie służby natychmiast zajęły się ustalaniem tożsamości sprawców. Jak do tej pory wiadomo, że 22 ofiary śmiertelne i 61 rannych to bilans ataku przeprowadzonego przez jednego terrorystę, 23-letniego Brytyjczyka o libańskich korzeniach, Salmana Abediego.
Zobacz: W zamachu w Manchesterze został ranny jeden Polak. "Konsul udziela rodzinie niezbędnej pomocy"
Do zamachu w Manchesterze natychmiast przyznało się Państwo Islamskie, które w celu siania strachu niejednokrotnie przypisywało sobie ataki, których tak naprawdę nie organizowało. Najważniejszym zadaniem policji było ustalenie, czy mężczyzna faktycznie należał do terrorystycznej sieci, czy też był "wolnym strzelcem". Prace poszły w błyskawicznym tempie i już aresztowano trzy osoby zamieszane w sprawę, jednak nie ujawniono ich tożsamości.
Wcześniej policja dotarła do jednej osoby podejrzewanej o współudział w incydencie, zaś najnowsze doniesienie mówi już o trzech zatrzymanych. Do aresztowań doszło w południowej części miasta.
Dochodzenie ma charakter międzynarodowy: francuskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wspomaga Brytyjczyków i już udało im się ustalić kilka faktów na temat tego, jak doszło do zradykalizowania się 22-latka, który urodził się w Anglii. Mężczyzna wyjechał do rodzinnego kraju rodziców, a następnie do Syrii, gdzie spotkał ludzi, którzy doprowadzili do radykalizacji jego poglądów.
Obecnie wiemy tylko tyle, ile przekazali nam brytyjscy śledczy - powiedział minister Gerard Collomb w wywiadzie dla stacji MFBTV. Osoba z brytyjskim obywatelstwem i libijskiego pochodzenia po podróży do Libii, a później prawdopodobnie do Syrii, nagle się zradykalizowała i postanowiła dokonać tego ataku.
Choć wszelkie tropy wskazują, że za zamachem mogło stać ISIS, nadal nie wiadomo, czy Abedi i jego ewentualni współpracownicy należeli do organizacji, czy po prostu byli pod jej ideologicznym wpływem.