Choć Wielka Brytania wciąż jest pogrążona w żałobie po zamachu terrorystycznym na koncercie Ariany Grande i nadal w kraju obowiązuje alarm terrorystyczny, obywatele już mają swoich bohaterów piątkowego wieczoru. Do ich grona należy Paula Robinson, która przybiegła pod stadion by ochronić 50 dzieci - kobieta została okrzyknięta "anielicą z Manchesteru". Ludzi wzrusza też postawa Kelly Brewster, która swoim ciałem zasłoniła siostrzenicę przed wybuchem bomby napakowanej gwoździami i metalowymi odłamkami.
Wśród bohaterów z Manchesteru jest też mężczyzna, Steven Jones, który jest... bezdomnym. Gdy wybuchła bomba, 35-latek pobiegł pomóc ofiarom. Na nagraniu wyemitowanym przez brytyjską stację ITV News mężczyzna szczerze opowiedział, jak wyglądały pierwsze minuty po zamachu.
To, że jestem bezdomny nie oznacza, że nie mam serca i przestałem być człowiekiem - powiedział w wywiadzie. Potrzebowali pomocy, chcę myśleć, że gdybym to ja potrzebował pomocy, ktoś by mi jej udzielił. Instynkt podpowiedział mi, żeby iść i pomóc potrzebującym. A tam były dzieci. Mnóstwo dzieci, całych we krwi, płaczących i krzyczących. Trzeba było wyciągać gwoździe z ich ramion, a kilka nawet z twarzy jednej dziewczynki.
Jakaś kobieta miała szeroką ranę, więc mój kumpel musiał przytrzymać jej nogi w górze aż do przybycia gościa z karetki i strażaka, który potem jej towarzyszył. Podtrzymywaliśmy jej nogi, bo sądziliśmy, że inaczej się wykrwawi.
To było coś, co po prostu trzeba było zrobić. Należało pomóc. Gdybym nie pomógł, nie mógłbym sobie spojrzeć w oczy, że po prostu sobie poszedłem i zostawiłem te dzieciaki.
Nie tylko Jones ruszył na ratunek dzieci, bo w akcję włączył się także inny bezdomny, Chris Parker, który w hallu Manchster Areny żebrał o drobne. Powiedział, że kierował się wewnętrznym zmysłem i skierował do miejsca, gdzie wybuchła bomba. Wspominał, że pomagał dziewczynce, która w wyniku eksplozji straciła obie nogi. Później zaś wziął w ramiona umierającą kobietę.
Odeszła na moich rękach - powiedział reporterom. Nie mogłem przestać płakać.
Brytyjczycy są bardzo poruszeni postawą bezdomnych, dla których pomoc potrzebującym była tak oczywista. Internauta Graeme Seddon stworzył zbiórkę społecznościową, żeby zgromadzić dla Jonesa chociaż 300 funtów, czyli niecałe półtora tysiąca złotych.
Widziałem wywiad z bezdomnym w ITV News po zamachu w Manchesterze. Opowiadał o wyciąganiu gwoździ z ramion i twarzy dzieci, coś, o czym ludzie w ogóle nie powinni myśleć, ani tym bardziej musieć to robić. Mówił o pomaganiu ludziom, bo dla niego była to oczywista sprawa. Też myślę, że to oczywiste i dlatego jemu też należy się pomoc - wyjaśnił. Jakiekolwiek środki, jakie w ten sposób zbiorę, pomogą temu dżentelmenowi stanąć na nogi. Normalnie tego nie robię, ale zobaczyłem człowieka, który przywrócił mi troch wiary w ludzkość. Zbierzmy tyle, ile się da.
Choć do końca zbiórki pozostało jeszcze 29 dni, udało się zebrać ponad... 11570 procent założonej kwoty. Na koncie już pojawiło się ponad 34,7 tysiąca dolarów, czyli ponad 168,1 tysięcy złotych! Z kolei internauta Michael Jones stworzył zbiórkę dla Parkera, w której zaledwie po 11 godzinach zebrał 20 tysięcy funtów, czyli ponad 96 tysięcy złotych.
Wśród wszystkich smutnych doniesień, jedna historia wybiła się dla mnie na pierwszy plan - napisał Michael. Sprawiła, żeby dokonać wysiłku i pomóc jednemu spośród najbardziej wykluczonych przez społeczeństwo, który wykazał się wielką bezinteresownością i odwagą.
'We had to pull nails out of children's faces': Steve, a homeless man who was sleeping near #Manchester Arena, rushed to help young victims pic.twitter.com/dyxzZpal0Q
— ITV News (@itvnews) 23 maja 2017