22 maja zmarł wybitny polski muzyk Zbigniew Wodecki. Odszedł u szczytu ponownej popularności, krótko po wydaniu bijącego rekordy popularności albumu nagranego z Mitch&Mitch.
Bliscy oraz fani artysty do końca mieli nadzieję, że nie dojdzie do najgorszego. Wodecki zmarł w wyniku komplikacji po planowanej od dawna operacji wszczepienia bajpasów.
Artysta zostanie pochowany w rodzinnym grobowcu na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
Jeszcze przed rokiem Wodecki żartował z własnego pogrzebu, rozważając, gdzie najlepiej byłoby się położyć po śmierci.
Na Powązkach nie ma już miejsc. Zresztą gdzie dzieci będą jeździły? Tyle kilometrów za miasto? - zastanawiał się w rozmowie z Super Expressem. We Wszystkich Świętych rodzina zapieprza samochodami i nie ma gdzie zaparkować, a tak przynajmniej będą mieli na miejscu. Mam wykupione miejsce w Krakowie, na cmentarzu Rakowickim. Już od dawna jest problem z wykupieniem miejsca, więc ja swój grobowiec wykupiłem jakieś 30 lat temu.
Pogrzeb Zbigniewa Wodeckiego odbędzie się we wtorek, tymczasem jego przyjaciele zbierają się, by dokończyć trasę koncertową rozpoczętą przez muzyka z okazji 40-lecia pracy artystycznej. Projektem kieruje wieloletnia przyjaciółka Wodeckiego, Alicja Majewska.
W rozmowach z innymi artystami podkreśla, że gdy największe emocje opadną, trzeba jak najszybciej domknąć rozpoczęty jubileusz Zbyszka - ujawnia informator Faktu.
Współpracę obiecali już Maryla Rodowicz, Zdzisława Sośnicka, która wróciła po kilkunastoletniej przerwie specjalnie po to, by wystąpić gościnnie na jubileuszu Wodeckiego, Olga Bończyk, która do końca czuwała przy nim w szpitalu oraz kompozytor Włodzimierz Korcz. Ta lista z pewnością będzie się szybko wydłużała.
Możliwe, że nie skończy się na jednym koncercie - ujawnia źródło tabloidu.