Małgorzata Rozenek rozpoczęła swoją karierę od sprzątania w TVN Style. Podobno ani ona ani dyrektor programowy Edward Miszczak nie spodziewali się, że Perfekcyjna Pani domu odniesie taki sukces. Małgosia zresztą sama dystansowała się od programu podkreślając w wywiadach, że sprzątanie w szpilkach uważa za trochę bezsensowne, a poza tym to jest głównie prawniczką, nie zaś celebrytką.
Od tamtej pory minęło pięć lat i obecnie Rozenek nie bardzo wypada tak o sobie mówić. Zwłaszcza że nikt już nie pamięta o jej pracy doktorskiej, za to wszyscy zauważyli jej okryty przezroczystą tkaniną biust oraz skąpe majtki, które coraz śmielej prezentuje na Instagramie. Zaczęło się od wakacyjnych zdjęć w kostiumie kąpielowym, jednak z czasem Małgonia się rozkręciła i aktualnie już wabi prawie nagim ciałem w każdych okolicznościach.
Nie wszystkie fanki Rozenek pokochały jej rozbierane sesje. Nie brakuje opinii, że trenerka dam z programu Projekt Lady powinna mieć większe wyczucie co do tego, co wypada mamie dwóch synów, z których jeden jest już nastolatkiem. Jego szkolni koledzy z pewnością są zachwyceni biustem i pupą Małgorzaty, ale jemu samemu może być jednak trochę wstyd
Rozenek jednak zapowiedziała twardo, że będzie się dalej rozbierać. W tej decyzji wspiera ją mąż, Radosław Majdan, który zapewnił, że rozbierane zdjęcia małżonki nie budzą jego zazdrości.
Jak zwykle, kiedy nie wiadomo o co chodzi, to przeważnie chodzi o pieniądze. Tajemnicę Instagrama Małgorzaty ujawnia w tygodniku Gwiazdy Filip Mecner, menedżer między innymi Olgi Frycz, Joanny Moro i Karoliny Szostak.
Nie ma się co oszukiwać, gwiazda, która pokazuje ciało, zawsze może liczyć na większe zainteresowanie również w biznesie - tłumaczy Mecner. Kontrowersyjne posty bardzo polaryzują fanów, ale napędzają też szum. Co za tym idzie intratne kontrakty czy kampanie.
Obecnie profil Małgorzaty na Instagramie obserwuje ponad 360 tysięcy osób, o 253 tysiące więcej niż Edyty Górniak. To sprawiło, że do Rozenek zaczęli garnąć się sponsorzy, gotowi zapłacić jej spore pieniądze za zgrabne wplecenie do wpisu pochlebnej uwagi na temat sprzedawanego przez nich kremu czy też innego produktu. Podobno za wpis, ilustrowany zdjęciem polecanego kosmetyku, celebrytka otrzymuje nawet 20 tysięcy złotych. Tylko w zeszłym miesiącu zamieściła pięć takich wpisów. Jak łatwo policzyć, mogła na nich zarobić do 100 tysięcy złotych. Czyli opłaca się pokazywać majtki…