Edyta Górniak udawała ostatnio oburzoną z powodu decyzji menedżera Celine Dion. Nie pozwolił on jej zaśpiewać na żywo jako support przed koncertem gwiazdy.
Mąż Górniak próbował wykorzystać tę sytuację, by wypromować swoją żonę jako artystkę z zasadami, która za żadne skarby nie śpiewa z playbacku.Lansik.pl donositymczasem, że podczas występu na "Cygańskiej nocy" w Płocku odwaliła ona pełną fuszerkę, z pozorowaniem śpiewu włącznie.
Impreza rozpoczęła się przed 20. Górniak miała być gwoździem programu. Jej występ planowano około północy - wspomina informator. Kilka tysięcy ludzi zgromadzonych na plaży w Płocku czekało ze zniecierpliwieniem na show. Edyta pojawiła się w miarę punktualnie... ale zaśpiewała tylko jedną piosenkę po angielsku i to z playbacku!
Ludzie byli nieźle wkurzeni - pisze Lansik. Zwłaszcza, że show Górniak był znacznie krótszy niż czas jaki poświęciła na pozowanie fotoreporterom po występie. Edyta na trzyminutowy występ do Płocka przyjechała z pokaźną obstawą. Dwóch ochroniarzy osobistych wspomaganych przez dwóch od organizatora, dwóch stylistów, trafiła się nawet podawaczka kubka z herbatą!
Przypomnijmy - ostatnio chodziła z grupą ochroniarzy, którzy zajmowali się... odpędzaniem od niej komarów.
Czy to ma być właśnie prawdziwe gwiazdorstwo?