Przez lata obecności Dody w show biznesie wielokrotnie można było odnieść wrażenie, że nie jest lubiana w tzw. środowisku. Widać było to za czasów jej związku z Radkiem Majdanem i kiedy była narzeczoną Nergala - widać też teraz, gdy każde swoje działanie stara się sprzedać jako wielki sukces i wyróżnienie.
Kiedy w Cannes jako "producentce filmowej" nie poszło chyba tak dobrze, jak na to liczyła (i, co gorsza, tak właśnie odebrano to w Polsce), występ na zeszłotygodniowym wielkim spędzie celebrytów potraktowała jako okazję do wyżycia się na tych wszystkich koleżankach i kolegach, którzy, jej zdaniem, nigdy nie życzyli jej dobrze i nie cieszyli się z jej sukcesów.
Albo może po prostu nigdy jej nie zaakceptowali.
Jakby tego było mało, Dorota zafundowała sobie wielki banner w ścisłym centrum Warszawy - z cytatem z samej siebie i zdjęciem Slasha z Guns N' Roses...
Wczoraj Rabczewska pojawiła się w Telewizji Polskiej, w której, od czasu zmiany władzy i komplementowania Jacka Kurskiego może chyba liczyć na dużo czasu antenowego i sporą przychylność. W Pytaniu na śniadanie opowiadała o swoim wyjeździe do Cannes, byciu producentką, i rzekomej znajomości z Romanem Polańskim. Zapowiadała różne projekty filmowe, a Joanna Racewicz i Łukasz Nowicki prześcigali się w komplementowaniu jej niezliczonych talentów.
Bardzo lubię filmy historyczne, z bohaterami, że jak się wychodzi z kina to się ma dużo przemyśleń - zapewniała Dorota. Jestem patriotką, wolałabym oscylować wokół polskich tematów, mamy też fantastycznych bohaterów.
Na tę okazję Doda wybrała powłóczystą suknię w białe kwiaty i z rozcięciem do samego uda, którą zamiatała po korytarzach TVP.
Zobaczcie, jak się prezentowała: