Marek Włodarczyk postanowił pochwalić się Super Expressowi, że był kiedyś "niegrzecznym chłopcem". Zdradza, że wielokrotnie był aresztowany:
To takie kawalerskie wybryki - tłumaczy. W USA przykmnęli mnie za przemyt alkoholu. We Francji za szybką jazdę i obrazę policjanta. Nie wiem, jak tego dokonałem, bo nie znam francuskiego. W Niemczech za jazdę po kieliszku straciłem prawo jazdy. Za wizerunek posadzili mnie na 24 godziny. Byłem po promocji filmu "14 dni dożywocia" i miałem na sobie kurtkę z takim napisem. Nie spodobałem się żonie właściciela knajpy. Zadzwoniła po policję. Przyjechali, wyciągnęli mnie przez restaurację, skuli kajdankami.
Przy okazji tłumaczy też, dlaczego nie ożenił się (i raczej się już nie ożeni) z matką swoich dwóch synów:
Oświadczałem się dwa razy w swoim życiu i dwa razy usłyszałem: jeszcze nie. Teraz już mi przeszło. Nie wiem... wszystko zależy od energii, a ja mam jej coraz mniej. Na pewno mniej niż 4 lata temu. Ale są jeszcze przebłyski.
Jakie to romantyczne...