Beata Tyszkiewicz w zeszłym tygodniu z problemami kariologicznymi trafiła do warszawskiego szpitala. Okazało się, że 78-letnia aktorka przeszła zawał i konieczne było przeprowadzenie zabiegu udrożnienia tętnicy wieńcowej. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Aktorka tak się z tego ucieszyła, że kiedy tylko mogła wstać z łóżka, wyszła za szpital, by uczcić sukces papierosem.
Na paleniu przyłapał ją fotoreporter tabloidu, jednak na troskliwe pytania o to, czy zamierza jednak rzucić szkodliwy dla zdrowia nałóg, aktorka zareagowała chłodno.
Nie ma co o tym mówić. Przemyślałam to i to nie jest temat do dyskusji - skomentowała.
Jej organizm też to przemyślał i postanowił znów ostro zareagować. W czwartek aktorka znów zasłabła i narzekała na silne bóle w klatce piersiowej. Córka zawiozła ją do szpitala. Tyszkiewicz trafiła na oddział intensywnej terapii Instytutu Kardiologii w Aninie.
Na pewno zatrzymają ją tam na weekend.
Lekarze uznali, że sytuacja jest na tyle poważna, że wymaga dodatkowych badań. Chodzi głównie o koronografię, która wykaże, czy wokół serca znajdują się jeszcze jakieś zatkane tętnice.
Ekspert Super Expressu przypomina, że przy problemach z sercem rzucenie palenia jest koniecznością nie podlegającą żadnej dyskusji.
Po zawale trzeba rzucić palenie. Bardzo wielu palaczy rzuca palenie i to jest skuteczne. Natomiast ci, którzy dalej palą, ryzykują kolejnym zawałem - wyjaśnia doktor nauk medycznych Leszek Marek Krześniak.
Ostatnio rzucenie palenia udało się prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Niestety, jego tata, samozwańczy następca świętego Józefa, nadal tkwi w szponach nałogu. Zobacz: Ojciec prezydenta RADZI, JAK WYCHOWYWAĆ DZIECI: "Wzorcem był dla mnie ŚWIĘTY JÓZEF. Radzę PCHAĆ DZIECI NA MINISTRANTÓW"