Związek Julii "Blondynki" Pietruchy z miłośnikiem buddyzmu i bezstresowego stylu życia Ianem Dowem od początku był przez osoby z otoczenia pary traktowany z przymrużeniem oka. Julka, jako atrakcyjna i zdolna młoda gwiazdka, zdała sobie sprawę, że styl życia prowadzony przez jej męża nie do końca realizuje jej ambicje. Dow przez lata twierdził, że ma problemy w poszukiwaniu pracy w Polsce przez "barierę językową", podczas gdy kariera Julii zdawała się rozkwitać. W końcu nawet wyrozumiała dotychczas żona zaczęła naciskać, by Ian spróbował wreszcie znaleźć dla siebie jakieś stałe zatrudnienie. Przypomnijmy:
Przy swoim "wyluzowanym" partnerze Julia sama zaczęła nieco odrywać się od rzeczywistości. Sytuację finansową para postanowiła ratować, wydając debiutancką płytę aktorki. I tu zaczęły się problemy. Małżonkowie zapomnieli bowiem ustalić podział zysków:
Bezrobotny Amerykanin nie odpuszcza i na swoim Facebooku prowadzi kampanię przeciwko byłej żonie. Wiele wskazuje na to, że sprawa skończy się w sądzie, czego obawia się Julia. Jej dochody uzależnione są teraz od zmiennej liczby granych koncertów, więc - jak informuje źródło Faktu - postanowiła poszukać stałej pracy:
Nie chce mieć z Ianem kontaktu, ale cały czas boi się, że będzie musiała biegać z nim po sądach. Dlatego chce się finansowo zabezpieczyć. Julia zrozumiała, że potrzebuje pieniędzy. Poza muzykowaniem szuka stałej, dobrze płatnej pracy. Była na kilku rozmowach na temat swoich nowych pomysłów. Myśli o wkroczeniu w branżę radiową - zapewnia źródło.
Julia wie, że w serialach wciąż dobrze płacą, ale rozsmakowała się w wolności artystycznej - dodaje.
Niewykluczone, że Dow wkrótce pozwie Pietruchę. Cóż, w świecie show biznesu to już chyba norma, że wielka miłość kończy się batalią o pieniądze.