Borys Szyc w czasie pobytu w Sopocie w ogóle nie wracał do hotelu. Całymi nocami pił i błąkał się po plaży. Zataczał się jeszcze w biały dzień.
Mokry i ciężki piasek sprawiał, że aktor wielokrotnie się potknął - pisze Super Express. W końcu padł na piach. W geście triumfu próbował wznosić ręce W końcu mógł spokojnie zapalić papierosa. Dumny z tego, co osiągnął, popadł w euforię. W sumie co się dziwić - miejscówki tylko pozazdrościć.
Przykro na to patrzeć. Wygląda na to, że Borys nigdy nie wyleczy się z nałogu.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.