Antoni Macierewicz nie należy, niestety, do najbardziej lubianych ministrów. Za to, jak suweren zdążył się już zorientować, pozwala sobie na znacznie więcej niż inni politycy Prawa i Sprawiedliwości. Swoją niezależność zademonstrował, odmawiając zwolnienia Bartłomieja Misiewicza ze stanowiska rzecznika MON-u, a potem zwlekając miesiącami z podjęciem decyzji, mimo że prezes partii Jarosław Kaczyński oraz premier rządu Beata Szydło już zdążyli zapowiedzieć, że Bartek wylatuje.
Misiewicz rzeczywiście w końcu wyleciał, ale podobno na bardzo korzystnych warunkach i obecnie rozkręca własne biznesy, być może pod nieoficjalnym patronatem wujka Antka. Podobno ma w tym wszystkim wyższy cel: Misiewicz założył własną firmę, żeby zarobić na PARTIĘ MACIEREWICZA? "Jest odpowiedzialny za pieniądze. Bez nich nie da się tworzyć politycznej siły"
Tymczasem Macierewicz nie zachowuje się tak jakby brakowało mu pieniędzy, Wręcz przeciwnie, budżet państwa traktuje jak własne konto bankowe. Jak informuje Fakt, na same przeloty wojskowym samolotem CASA zdążył już wydać 2,4 miliona z kieszeni podatników.
Od początku kadencji, czyli od listopada 2015 r. minister Antoni Macierewicz latał samolotem CASA aż 112 razy! Tak wynika z odpowiedzi wiceministra Bartosza Kownackiego na pytanie posła PO Krzysztofa Brejzy - pisze tabloid. Macierewicz lata transportowcem nie tylko na spotkania szefów obrony narodowej innych krajów - co jeszcze można zrozumieć, wiedząc, jaka kolejka jest do jedynego rządowego embraera. Gorzej, że szef MON wykorzystuje wojskowy samolot do wylotów na wszelkie obchody, inscenizacje patriotyczne, a nawet do Krakowa... na mszę z papieżem Franciszkiem! A to nie jest najtańszy środek transportu. Godzina lotu samolotu CASA to koszt 21,5 tys. zł. Wynika z tego, że sam Macierewicz - od kiedy zasiada w fotelu szefa MON - wylatał... bagatela 2,4 mln zł! A warto podkreślić, że do dyspozycji ma jeszcze służbowe auto.
A konkretnie trzy służbowe auta, ale niestety minister ma z nimi kłopot. W styczniu kolumna rządowych samochodów wiozących ministra Antoniego Macierewicza z Warszawy do Torunia na spotkanie z Tadeuszem Rydzykiem i z powrotem, spowodowała wypadek, w wyniku którego zniszczeniu uległo pięć prywatnych aut, a trzy osoby trafiły do szpitala. Jednak Żandarmeria Wojskowa, której policja przekazała śledztwo, uznała, że nic takiego strasznego się nie stało. Macierewicz zaś szybko ulotnił się z miejsca wypadku trzecim, nieuszkodzonym samochodem.
Być może od tego czasu cierpi na jakąś traumę i dlatego w samolocie czuje się bezpieczniej? Szkoda tylko, że to tak drogo wychodzi...
**Macierewicz zdradza, ile potrwa śledztwo ws. Smoleńska,
**