Jacek Kurski do niedawna najwyraźniej chciał zapisać się w historii TVP jako jej najbardziej kontrowersyjny prezes. Do tej pory świetnie mu szło. W ciągu niecałego półtora roku zdążył przehulać 100 milionów złotych nadwyżki pozostawionej w kasie przez poprzednią ekipę i zadłużyć TVP na kolejne 180 milionów, zniszczyć festiwal opolski, któremu udało się przetrwać nawet najgorsze lata socjalizmu, skłócić się z większością artystów i zmniejszyć udział TVP w rynku o trzy procent, co sprawiło, że teraz znajduje się na szarym końcu, za stacjami komercyjnymi.
Jacek jednak nie przejmuje się spadającą oglądalnością, bo w Sejmie czeka na przegłosowanie projekt ustawy nakazującej abonentom kablówek finansować jego bałagan. Zresztą już wyjaśnił kolegom posłom, że oglądalność wcale nie spada, tylko firmy sondażowe się na niego uwzięły: Kurski tłumaczy się z niskich wyników TVP: "Zawiniła firma. Czy ktoś widział jej ankietowanego? JEST JAK YETI: wszyscy wiedzą, że istnieje, ale jeszcze nikt go nie widział"
Ostatnio Kurski wziął się za program, który jeszcze ktoś ogląda, czyli za teleturniej Jaka to melodia. Uznał bowiem, że propozycja jest za mało patriotyczna.
Niestety, Robert Janowski, prowadzący program od blisko dwudziestu lat, nie był zachwycony pomysłem, by do formuły wprowadzić pieśni patriotyczne i zapowiedział, że w tej sytuacji rozwiąże swoją współpracę w TVP i zacznie pisać wiersze: Robert Janowski odchodzi z "Jakiej to melodii", bo Kurski chce wprowadzić PIOSENKI PATRIOTYCZNE? "Doszedł do wniosku, że musi odejść"
Ta wiadomość rozgrzała chętnych, by wskoczyć na jego miejsce, między innymi Rafała Brzozowskiego, Jacka Borkowskiego, który granice obciachu przekroczył już w Szopce Noworocznej oraz Barbarę Kurdej-Szatan, która próbowała ponoć wcisnąć do teleturnieju swojego męża.
Być może do tego jednak nie dojdzie, bo Kurski, pod falą krytyki, zaczął się cofać.
Zwróciliśmy się do pana Roberta Janowskiego, żeby dalej prowadził program, w takiej samej formule. Czyli nic z punktu widzenia prowadzącego się nie zmienia. Także dla widzów nic się nie zmienia. Jedyna różnica to dobrze zabezpieczony interes spółki publicznej Telewizja Polska SA - zapewnia milutko.
Podobno Janowski, który do tej pory zarabiał 40 tysięcy za odcinek, próbuje wykorzystać zamieszanie i wynegocjować dla siebie jeszcze więcej. Już mu się udało zbić pomysł, by w programie towarzyszył mu współprowadzący. Zgodził się tylko na to, by po planie plątała się jakaś "młoda wokalistka", chociaż na razie nie wiadomo, w jakim charakterze.
Niedawno Super Express informował, że na celowniku Kurskiego znalazł się też serial Na dobre i na złe. Okazało się jednak, że mimo nie podpisanych kontraktów, TVP nie ma zamiaru już zniechęcać kolejnych widzów.
Serial, który od lat jest sztandarową produkcją Dwójki, wciąż będzie cieszył widzów Telewizji Polskiej - napisano w oświadczeniu.