W poniedziałek po południu w Paryżu doszło do kolejnego tragicznego zdarzenia: w radiowóz wjechało rozpędzone auto, które następnie wybuchło. Kierowca zginął na miejscu i, jak okazało się później, był uzbrojony. Francuska policja potwierdziła, że była to najprawdopodobniej próba kolejnego zamachu terrorystycznego.
Jak podaje agencja AFP, powołując się na źródła w policji, napastnik był radykałem znanym służbom bezpieczeństwa i miał przydzieloną kategorię "S".
Po raz kolejny celem stały się siły bezpieczeństwa - powiedział minister spraw wewnętrznych Francji Gerard Collomb.
Policja potwierdziła, że w samochodzie zamachowca znaleziono broń, między innymi kałasznikowa, broń krótką i butlę z gazem. Służby specjalne przeszukały już dom mężczyzny w Plessis-Pate w Essonne, gdzie mieszkał z rodzicami, siostrą i żoną. Francuska telewizja ustaliła, że napastnik miał polskie korzenie: był synem Tunezyjczyka i Polki, a tunezyjskie służby już w 2013 roku wiedziały i jego zradykalizowaniu. Według mediów to 31-letni Adam D.
Jak relacjonują francuskie media, sąsiedzi rodziny Adama D. opisują ją jako "zamkniętą" i "radykalną".
Od listopada 2015 roku w Paryżu obowiązuje stan wyjątkowy. Ma być przedłużony do listopada tego roku.