Jan Śpiewak z Wolnego Miasta Warszawa stał się polską ikoną organizacji strażniczych, walczących ze skorumpowanymi samorządami. Ujawnił wiele aspektów afery prywatyzacyjnej w stolicy, w którą zamieszana jest Hanna Gronkiewicz-Waltz. Działacz głośno też mówi o ofiarach działań mających na celu obronę praw lokatorów "wykupywanych" razem z kamienicami - działaczka Jolanta Brzeska została w 2011 roku spalona żywcem.
Śpiewak właśnie opisał na Twitterze kolejną aferę. Napisał, że sprawa dotyczy Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, w sprawie której prokuratura postawiła aż 79 zarzutów! Śpiewak w nagraniu mówił jeszcze o 64, ale według Wprost liczba ta szybko urosła.
Wszystkie oskarżenia dotyczą 12 osób, którym udało się wyprowadzić aż 40 milionów złotych z organizacji, która ogłosiła upadłość. Mieli także narazić Spółdzielnię na niebezpieczeństwo wyrządzenia szkód wartości ok 118,5 miliona złotych. Zamieszani w to są członkowie jej zarządu oraz współpracujący z nimi prawnicy.
W gronie oskarżonych znalazł się też były członek zarządu, Jacek S., który znany jest jako... aktor i pogodynek Dwójki. Usłyszy aż dziewięć zarzutów, przez co plasuje się na drugim miejscu wśród zarządu - zamieszana w aferę Krystyna R. usłyszy ich aż 30.
Członkowie poprzedniego zarządu mają 64 zarzuty. Dotyczą one działania na szkodę spółdzielni i fałszowanie dokumentów - powiedział Śpiewak Faktowi. Stary zarząd doprowadził do celowego zadłużenia spółdzielni i na tej podstawie wyprowadzał pieniądze. Już prawie oddali działki pod wieżowiec jednej z firm na poczet wirtualnego długu. Poza tym księgowa miała przenieść na siebie własność lokalu usługowego przy ul. Jana Pawła II a z rachunku powierniczego, który prowadził jeden z mecenasów spółdzielni zniknęły 2 mln złotych. To ile pieniędzy zostało wyprowadzonych nawet ciężko jest oszacować. To pieniądze rzędu kilkudziesięciu milionów złotych.
Działacz twierdzi, że była prezeska Spółdzielni, Krystyna R., przejęła ten biznes po zmarłym mężu i od razu znalazła sposoby, jak się na niej wzbogacić.
Można powiedzieć, że potraktowano spółdzielnię, jako prywatną własność rodziny R., folwark - tłumaczył. Wśród osób, którym prokuratura postawiła zarzuty jest także Marcin M., który jest szefem jednej z najbardziej znanych kancelarii adwokackich w stolicy. Był zarówno pełnomocnikiem zarządu, pełnił funkcję adwokata byłego zarządu spółdzielni mieszkaniowej, ale równocześnie był członkiem rady nadzorczej.
Śpiewak wyjaśnił też, na czym polegał przekręt z próbą wybudowania wieżowca w pobliżu bloku na działce znajdującej się w centrum Warszawy.
Spółdzielnia podzieliła ten grunt w centrum miasta na wiele działek. Część trafiło do spółki powiązanej z Marcinem M., część do księgowych, a część dewelopera, z którym spółdzielnia chciała razem wybudować wieżowiec. Jej ówczesny zarząd podpisał jednak tak niekorzystną umowę, że w związku z niemożliwością spełnienia jej warunków, firma zaczęła im naliczać opłaty karne, powodując wirtualny dług w wysokości 20 mln zł. W związku z tym teraz deweloper próbuje przejąć inny grunt przy Grzybowskiej. Apelujemy do prokuratury, aby umorzyć umowy, które dały początek tej aferze i w ten sposób zapobiec wyprowadzeniu majątku ze spółdzielni, bo byłoby to wielką stratą także dla mieszkańców. Zwłaszcza, że nie bardzo wiadomo, skąd te 20 mln zł długu. Wydaje się nieprawdopodobne, że spółdzielnia, dysponując takim gruntem, wchodzi w umowę, która generuje takie straty.
Fakt skontaktował się z pogodynkiem, który twierdzi, że... nie wie, o co chodzi ani że postawiono mu dziewięć prokuratorskich zarzutów.
Nic na ten temat nie wiem - wykręcił się.
W takim razie Jacek S. będzie mógł się o wszystkim dowiedzieć nie tylko z mediów, ale i w samej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, która upubliczniła informację o prowadzeniu śledztwa przeciwko 12 oskarżonym o doprowadzenie do upadłości Spółdzielni po nieudanej inwestycji przy ul. Grzybowskiej. Proces będzie się toczył przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Śródmieścia.
Choć pogodynek nadal nie wie, o co chodzi, lepiej poinformowani okazali się jego przełożeni, którzy już wyciągnęli konsekwencje wobec niego
W związku z zaistniałą sytuacją dyrektor TAI podjął decyzję o zawieszeniu pana Jacka S. w pełnionych obowiązkach do odwołania - brzmi oficjalny komunikat Centrum Informacji TVP.
Według Śpiewaka to jeszcze nie rozwiązuje sprawy, gdyż większość oskarżonych przebywa na wolności. Po całej aferze są to bardzo bogate i wpływowe osoby, które już teraz mogą działać na rzecz zapewnienia sobie bezkarności.
Mamy tu do czynienia z układem, który nosi znamiona zorganizowanej grupy przestępczej. Jednak prokuratura nie zdecydowała się na postawienie takiego zarzutu. Naszym zdaniem to jest niemożliwe, żeby zarząd spółdzielni nie działał w porozumieniu - twierdzi działacz. Żeby to nie był większy plan, mający na celu wyprowadzeniu majątku ze spółdzielni. Nie rozumiem, dlaczego te osoby nie są za kratami. W pobliżu jest budynek gimnazjum przy Twardej, który jest bohaterem afery reprywatyzacyjnej i w tej sprawie Maciej M. ma kilka zarzutów prokuratorskich i siedzi w areszcie we Wrocławiu. Tymczasem Krystyna R. ma 30 zarzutów, a członkowie zarządu i rady nadzorczej - po dziewięć i wszyscy są na wolności. Mogą mataczyć, wpływać na świadków, mieć wpływ na to, co się dzieje w sądach i instytucjach publicznych, dlatego powinni zostać aresztowani. Nie rozumiem tej pobłażliwości prokuratury. Apelujemy do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego o walkę z mafią spółdzielczą, która opanowała nasze miasto i całą Polskę.
Zapraszamy na konferencję prasową ws afery w Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. @PKGOVPL postawiła 64 zarzuty! @wolnemiasto_wwa pic.twitter.com/AYqe2XpiBq
— Jan Śpiewak (@JanSpiewak) 20 czerwca 2017