Karolina Ferenstein-Kraśko półtora roku temu urodziła córkę, jednak od tamtej pory ciągle nie mogła znaleźć czasu, by ostatecznie pozbyć się nadprogramowych kilogramów. W odchudzaniu z pewnością nie pomagał nawał obowiązków, nieregularny tryb życia, chaotyczne posiłki i przerwa w aktywności fizycznej.
Nie miała czasu na treningi czy pilnowanie diety - potwierdza znajom celebrytki w rozmowie z magazynem Party. W efekcie przytyła kilkanaście kilo i nie czuła się z tym najlepiej.
Karolina dopiero niedawno poczuła się gotowa, by wrócić do treningów jazdy konnej w takim wymiarze, jak przed ciążą. Zapowiedziała także, że zadba o dietę, bo głupio się czuje u boku coraz bardziej zasuszonego Piotrka. Zobacz: Ferenstein-Kraśko przechodzi na dietę. "Mam nadzieję, że wypadnę równie dobrze jak mój mąż"
Podobno obiecała mu także, że przyciśnie z wyrabianiem kondycji i razem z nim wystartuje w maratonie. Oczywiście na różnych dystansach. Tym mocniej poczuła, że warto zawczasu zrzucić parę kilo, by biegło się lżej.
Zaczęła od diety warzywno-owocowej dr Dąbrowskiej - ujawnia gazeta. Uzyskała szybko efekt - 8 kilo mniej. Nie była jednak w stanie utrzymać reżimu i padła ofiarą efektu jo-jo. Druga próba była bardziej przemyślana. Karolina zaufała metodzie małych kroczków. Rezygnowała powoli z węglowodanów i cukru. Zaczęła też regularnie ćwiczyć.
Rzeczywiście, dotrzymała słowa i wzięła udział w 10-kilometrowym Biegu Szlakiem Krutyni. Wynikiem wprawdzie nie ma co się chwalić, ale przy okazji przygotowań Karolinie udało się zrzucić aż 12 kilogramów.
**Zobacz też:
**