Życie rodziny Kardashianów to temat intrygujący nie tylko dla znawców show biznesu, ale także psychologów i tzw. "coachów", którzy przy Kardashianach mieliby pewnie dużo do roboty. Trudno bowiem nadążyć za kolejnymi rewelacjami, w których prawda miesza się z wykreowaną na potrzeby mediów fikcją, a same Kardashianki nie wiedzą już chyba, kim są. "Klątwa" tej najpopularniejszej rodziny świata pada też na partnerów słynnych sióstr, czego dowodem jest Kanye West. Raper w przeciągu kilku miesięcy zdążył nieomal rozwieść się z żoną, zapowiedzieć kandydowanie na prezydenta, przejść załamanie nerwowe i zniechęcić do siebie nawet bliskich przyjaciół.
"Imperialistyczne" zapędy Kanye i Kim spowodowane zapewne poczuciem władzy i majątkiem, które zyskali dzięki sławie, na chwilę przycichły, gdy w ubiegłym roku Kim została napadnięta w Paryżu. Mówiło się wtedy wiele o jej wewnętrznej przemianie, co z pewnością również było częścią planu Kris Jenner - metamorfoza Kim w skromną i "odrodzoną" świetnie się bowiem sprzedawała.
Nic jednak nie trwa wiecznie. Po tym jak Kim zapewniała, że nigdy więcej nie pochwali się już bogactwem tak jak zrobiła to z kosztownym pierścionkiem, którego posiadanie prawie przypłaciła życiem, świat usłyszał o nowym cacku w jej kolekcji.
Jak informuje Daily Mail, Kim wylicytowała właśnie wyjątkowy prezent dla samej siebie - zegarek po Jackie Kennedy. Była Pierwsza Dama USA dostała go od księcia Stanisława Radziwiłła.
Choć Kim miała ponoć wylicytować zegarek anonimowo, fakt trafił do informacji publicznej. Wiemy też, że zapłaciła za niego prawie 380 tysięcy dolarów. Jak informuje źródło Daily Mail, Kim "zamierza nosić go na co dzień, bo pasuje do jej nowego, stonowanego stylu".
To krok bliżej do prezydentury jej męża?