Wczoraj dowiedzieliśmy się, że Dariusz Michalczewski wdał się w poważną bójkę na sopockim Monciaku. Ponieważ opisaliśmy zajście ze szczegółami, Tiger postanowił to skomentować. Bokser przyznaje, że "puściły mu nerwy", ale, zgodnie z relacją naszego świadka, nie wywołał bójki:
Zostaliśmy sprowokowani przez grupę osiłków - mówi Faktowi. Puściły nam nerwy, doszło do szarpaniny. Jest mi przykro, że tak to się skończyło, bo nie powinno dojść do takiego zdarzenia.
Ta sama grupa wdała się w awanturę z jakąś inną ekipą. Wtedy ja wraz z kolegami próbowałem rozdzielić walczące strony, aż do przyjazdu policji. Wiem, że potem też się coś działo, ale z tym nie mamy już nic wspólnego.
Nasz świdek obserwował zajście od momentu, gdy Tiger opluł jakiegoś faceta i zaczął go okładać w ogródku restauracji (zobacz).
Co ciekawe, do tej pory sopocka policja nie otrzymała w tej sprawie żadnego zawiadomienia o przestępstwie czy oficjalnej skargi. Pobici chyba rzeczywiście nie mają czytego sumienia.