Mateusz Kijowski, pozujący na lidera opozycji, dał się poznać głównie jako fatalny ojciec. Założyciel Komitetu Obrony Demokracji nie płacił alimentów na trójkę swoich dzieci nawet, gdy zarabiał 7 tysięcy złotych miesięcznie.
Przypomnijmy: "Super Express": "Założyciel KOD nie płaci alimentów! Dług urósł do 83 tysięcy!" Kijowski odpowiada: "Płacę tyle, ile mogę"
Szybko okazało się, że "obronę demokracji” traktuje równie niepoważnie, jak ojcostwo. Kijowski założył firmę, na której konto przelewał sobie dziesiątki tysięcy złotych pod pretekstem "zapłaty za usługi informatyczne". Samozwańczy lider miał też podbierać pieniądze z puszek. W sumie przywłaszczył sobie 121 tys. zł. Prokuratura Okręgowa w Świdnicy właśnie postawiła mu zarzuty.
To nie koniec kompromitacji informatyka-alimenciarza. We wtorek Kijowski zamieścił na swoim profilu na Facebooku zrzut ekranu z artykułu Rzeczpospolitej. Nad artykułem widnieje reklama środków na potencję. "Czy chcesz żeby mocno stał? Twój penis będzie jak skała. Będziesz tygrysem w łóżku" - obiecuje baner nad tekstem.
Czy Rzeczpospolita musi się utrzymywać z takich reklam? - zapytał zgorszony Kijowski.
Problem polega na tym, że to reklama kontekstowa, która dopasowuje treści do historii przeglądanych stron. Jest to elementarna internetowa wiedza, którą każdy informatyk po prostu musi posiadać. Do wpisu odniosła się sama Rzeczpospolita, która wyjaśniła Kijowskiemu jak może uniknąć reklam środków na "rozpalenie konara”.
Niestety nie jesteśmy odpowiedzialni za pliki cookies, panie Mateuszu. Radzimy oglądać buty sportowe, krawaty, książki, wycieczki zagraniczne, itp. Wtedy tego typu reklamy zobaczy pan na naszej stronie - napisano w komentarzu.
Co ciekawe, podobną wpadką zaliczył jakiś czas temu Tomasz Lis, któremu wyświetliły się "samotne ukraińskie kobiety".
Pamiętacie? Twitterowa wpadka Tomasza Lisa