Brytyjski tabloid The Sun opisuje tragedię pewnej dziewczyny, która cierpiała z powodu wyglądu i małego rozmiaru swoich piersi. Jak twierdzi, wyglądały jak dwie małe piłeczki umieszczone w obwisłej skarpetce. I mimo, że jej chłopakowi absolutnie to nie przeszkadzało, ona tak bardzo się ich wstydziła, że nigdy nie zakładała bikini i zawsze spała w staniku.
Tradycyjna metoda powiększenia piersi była nie tylko zbyt kosztowna, ale także niebezpieczna ze względu na konieczność znieczulenia, kiedy więc pojechała odwiedzić swoją rodzinę w Rosji i usłyszała o innowacyjnym sposobie zmiany kształtu piersi, podeszła do wszystkiego z entuzjazmem.
Nowa metoda polegała na wstrzykiwaniu płynnego silikonu bezpośrednio do piersi, bez konieczności jakiegokolwiek znieczulenia i to wszystko za 200 funtów czyli około 1 100 zł. Według lekarza, piersi stawały się twarde i pełne, a możliwości powikłań oceniał na znikome. Dziewczyna od razu zgodziła się na zabieg i po kilku godzinach była już posiadaczką pięknego biustu.
Wszystko układało się znakomicie do momentu zajścia w ciążę. Po urodzeniu dziecka, Brytyjka upewniła się u lekarza, że karmienie piersią jej nie zaszkodzi, ale już po kilku dniach dostała zapalenia sutka. Potem było już tylko gorzej. Pewnej nocy obudziła się i z przerażeniem stwierdziła, że ma czerwoną plamę nad sutkiem. Wokół zobaczyć można było płynną, mleczną substancję, która następnie zaczęła wyciekać przez zaczerwieniony otwór. To był nadmiar mleka i zainfekowany silikon. Dziewczyna musiała przejść kilkugodzinną operację pod narkozą, w trakcie której usunięto jej cały wstrzyknięty silikon.
Okazało się, że w jednej z piersi powstał ropień wielkości jabłka! Ropę trzeba było ściągać drenem, który pozostawił ogromną ranę w górnej części prawej piersi. Można było zobaczyć całe wnętrze piersi - mięsień oraz żyły. Rehabilitacja trwała dwa miesiące, ale piersi nigdy już nie odzyskają dawnego kształtu.
Nasza rada - nie ufaj lekarzom leczącym zęby za 30 zł i operującym piersi za mniej niż 8 000 zł.