Michael Jackson odwiedził wczoraj sklep z zabawkami, który znajduje się niedaleko jego domu w Las Vegas. Ubranego w piżamę piosenkarza na wózku inwalidzkim popychał jego osobisty pielęgniarz. Upadły król popu miał twarz zakrytą maską chirurgiczną (jak zwykle), ciemnymi okularami, chustę i czapką z daszkiem. Świadkowie zeznali, że ledwo był wstanie unieść dłoń. Obsługujący go sprzedawca powiedział, że cały czas czuł mdlącą, słodką woń, która przypominała mu zapach gnijącego mięsa.
Już od ponad miesiąca Jackson pojawia się publicznie jedynie na wózku. Bliscy znajomi gwiazdora przyznają, że jego stan dramatycznie się pogorszył. Początkowo lekarze stwierdzili, że muzyk cierpi na agresywną odmianę tocznia (system odpornościowy atakuje komórki własnego organizmu) i mało znaną chorobę zwaną bielactwem nabytym (polegającą na odbarwieniach skóry). Szczegółowe badania wykazały jednak, że stan Jacksona jest znacznie poważniejszy. Wokalista ma początkowe stadium... trądu!
Ciało Michaela jest doszczętnie wyniszczone – wyznał osobisty lekarz gwiazdora. Choroba jest obecnie całkowicie uleczalna, ale Jackson dodatkowo cierpi na toczeń i poważne zaburzenia psychiczne. Ataki histerii i autoagresja sprawiają, że organizm źle reaguje na leki.
Jeśli zastosowana kuracja nie zacznie działać, gwiazdorowi zostało zaledwie pół roku życia.