Chociaż najnowszy odcinek Projektu Lady będzie wyemitowany dopiero w poniedziałek, to, co się w nim wydarzyło, już wywołało spore zamieszanie w Internecie.
Poszło o "eksperyment", który zaproponowała, a właściwie narzuciła Tatiana Mindewicz-Puacz. Uczestniczki obejrzały film, na którym zobaczyły, jak wykładowca uniwersytecki rozdaje swoim studentom ich zdjęcia, z prośbą o napisanie pierwszej myśli, do której skłoni ich widoczny na zdjęciu wizerunek.
Pamiętajcie, to jest tylko wizerunek, nie oceniacie osoby - podkreślił profesor.
Uczestniczki były w szoku, że zostały poddane takiej ocenie bez swojej wiedzy ani zgody.
To my jesteśmy? - dopytywała Daria.
Nie ocenia się książki po okładce - powiedziała Tatiana Mindewicz-Puacz. Rzeczywiście, nie ocenia się książki po okładce, jak się już przeczyta i wie się, co jest w środku, Ale kupując książkę, zwraca się uwagę na okładkę. To jest taka prawda pierwszego wrażenia.
Następnie uczestniczki musiały na głos przeczytać opinie na swój temat, które spisali studenci "znajomego profesora".
Przeważały oceny i negatywne opisy ocierające się miejscami o hejt, takie jak: "arogancka", "tony tapety", "wulgarna", "towar wielokrotnie macany przestaje być atrakcyjny", "ubiór a la szybki dostęp", "z daleka od takich kobiet", "sprawia wrażenie chamskiej", "kryje się za butelką piwa", "hej, dupeczko, daj numer do siebie, zabawimy się tak, że będziesz chciała więcej", "o matko, a ona to pracuje jako striptizerka czy prostytutka?", a nawet: "bez kija nie podchodź".
Zrobiło mi się strasznie przykro, że inni mnie tak widzą - wyznała Daria.
Julia Jaroszewska, którą jeden ze studentów nazwał "dupeczką", a inny prostytutką, nie mogła powstrzymać łez.
Rzeczywiście, może nie jestem dziewicą, ale to nie znaczy, że szukam związków na jedną noc - żaliła się do kamery.
Reakcja dziewczyn pokazała, jak ważne dla nas jest to, jak jesteśmy postrzegani - wyjaśniła zadowolona mentorka.
Po wszystkich gorzkich słowach i często nienawistnych opiniach, Tatiana Mindewicz-Puacz, jak gdyby nigdy nic zaapelowała do uczestniczek, żeby po prostu polubiły siebie.
"Eksperyment" nie przypadł do gustu jednej z osób, które widziały poniedziałkowy odcinek w wersji przedpremierowej.
Post Kai Kusztry zamieszczony na Facebooku wywołał spore zamieszanie. Czy ktoś ma pomysł jak pociągnąć do odpowiedzialności prawnej osoby odpowiedzialne za program "Projekt Lady?" - pyta internautka. Widziałam jak pani coach odczytuje dziewczynkom (z których duża część ma za sobą doświadczenia domu dziecka) opinie na temat ich wyglądu, które anonimowo zebrał podczas ankiety "zaprzyjaźniony profesor" z swpsu czy innego s..u. Padają określenia takie jak "wulgarna", "niereprezentatywna", "towar wielokrotnie macany przestaje być atrakcyjny", "szybki dostęp" itd.. Mam wiadomość dla pani Tatiany Milewicz-Pułacz: żeby w ten sposób skomentować to przemocowe, szowinistyczne gó*no, trzeba być prawdziwą arystokracją ducha i mieć mega klasę.
Sama mentorka na razie obrała strategię bagatelizowania krytyki.
Zobaczyła to, co chciała zobaczyć. To obrona w białych rękawiczkach - odpisała Mindewicz-Puacz na Facebooku. Na co dzień łatwiej podpisać się pod czymś negatywnym, zapędzić się w emocjach. Nie róbmy z nich takich biednych, one tego nie potrzebują. To wspaniałe dziewczyny. Im zostawmy decyzję, kim chcą być. Ja szanuję ich wybory.
Mało kogo jednak przekonała.
Chciałabym spytać czy własnym klientom/pacjentom również odczytuje Pani tego typu opinie na temat ich wyglądu, przekazane przez "zaprzyjaźnionego profesora" - skomentowała internautka. Wierzę, że polubiła Pani uczestniczki programu i dobrze im Pani życzy, natomiast musi sobie Pani zdawać sprawę, że nie działa Pani charytatywnie, nie pracuje Pani z prywatnymi klientami, tylko uczestniczy w dużej akcji medialnej, kształtującej opinie społeczną, utrwalającą stereotypy, itd.