We wrześniu zeszłego roku Joanna Racewicz, prezenterka Telewizji Polskiej i wdowa po oficerze BOR-u Pawle Janeczku, który zginął w katastrofie smoleńskiej, padła ofiarą włamania. Jak wykazało śledztwo, złodzieje znali kod wejściowy do jej mieszkania. Racewicz, wracając po pracy do domu, przepłoszyła ich, jednak zdążyli ogołocić mieszkanie z najcenniejszych pamiątek. Ukradli biżuterię aktorki, w tym obrączkę ślubną.
Co gorsza, świadkiem włamania był syn prezenterki, ośmioletni Igor.
Przeżył taką traumę, że przez kolejne kilka miesięcy musiał chodzić do psychologa. Zobacz: Po włamaniu do mieszkania Racewicz chodzi z synem do psychologa
Minęło dziewięć miesięcy i Racewicz odzyskała pamiątkę po zmarłym mężu. Nie chce jednak ujawnić, jak to się stało.
Odnalazła się w dość zaskakujących okolicznościach, w których wolałabym nie mówić - mówi prezenterka. Że tak powiem, wyszła z domu, ale do mnie wróciła**.**
Jak myślicie, co mogła mieć na myśli?
Na szczęście Racewicz zapewnia, że nie boi się już, że sytuacja może się powtórzyć.
Nie stresuję się, że znów się ktoś włamie. Mieszkanie jest bardzo bezpieczne - cieszy się prezenterka.