O nadchodzącym kryzysie uchodźczym wiedziano jeszcze na długo, zanim fale imigrantów z Syrii i północnej Afryki zaczęły się pojawiać u wybrzeży Europy. Podczas gdy kraje zachodnie opracowywały strategie integracji, rząd PiS-u uszczelnił granice i nie zgodził się na przyjęcie nawet sierot z Aleppo. Choć politycy partii regularnie powołują się na wartości katolickie i uczestniczą w wydarzeniach religijnych, nie zająknęli się na temat moralnych dylematów. Kościół, któremu rząd idzie na rękę w wielu kwestiach, przez długi czas nie wypowiadał się na ten temat.
W końcu klimat się zmienił, gdy przesłanie, że "Chrystus ma dziś twarz uchodźcy" stało się osią polityki Watykanu. Polski arcybiskup oddał swoje mieszkanie w Watykanie syryjskiej rodzinie z piątką dzieci, a w Polsce o zmianę nastawienia apelował kardynał Kazimierz Nycz. Tym razem Kościół napotkał duży opór ze strony władz. Posłanka Krystyna Pawłowicz wprost nazywa ludzi uciekających przed wojną "towarem" i czuje się większą ekspertką w sprawach chrześcijaństwa niż duchowni...
Podczas gdy napięcie między Kościołem a rządem rośnie, arcybiskup Stanisław Gądecki podczas odprawianej ostatnio mszy w Wieleniu nie pozostawił żadnych wątpliwości, jakie jest stanowisko Konferencji Episkopatu Polski w tej sprawie.
Z jednej strony w sumieniu odczuwamy wezwanie do tego, by konkretnie wypełniać przykazanie miłości - mówił. Jezus utożsamiał się z obcym przybyszem, z człowiekiem cierpiącym, ze wszystkimi niewinnymi ofiarami przemocy i wyzysku. Z drugiej jednak, z powodu słabości naszej natury doświadczamy pokusy zachowania roztropnego dystansu w stosunku do tych ludzi. Migranci są naszymi braćmi i siostrami poszukującymi lepszego życia, z dala od ubóstwa, głodu, wyzysku i niesłusznego podziału zasobów naszej planety, które powinny być rozdzielone równo między wszystkich ludzi. A zresztą, czyż nie jest pragnieniem każdego z nas poprawienie własnych warunków życiowych i osiągnięcie uczciwego i słusznego dobrobytu, który by mógł dzielić ze swoimi bliskimi?
Ruchy migracyjne nabrały dziś tak wielkich rozmiarów, że tylko systematyczna i konkretna współpraca, w którą włączyłyby się państwa i organizacje międzynarodowe, może skutecznie je uregulować i nimi pokierować. W istocie migracje domagają się reakcji wszystkich.
Ostatnio Beata Szydło jeździ regularnie z kolegami z pracy na msze odprawiane przez jej syna, świeżo wyświęconego księdza Tymoteusza. Czy na kolejnym ze swoich kazań dla rządu upomni matkę?