Joanna Racewicz przez siedem lat opłakiwała męża, oficera BOR-u, Pawła Janeczka, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Przez ten czas skupiała się głównie na wychowaniu syna, ośmioletniego obecnie Igora, tak, aby jego tata mógł być z niego dumny.
Przez ten czas u jej boku pojawiali się nowi partnerzy, jednak żadnej jakoś nie został na dłużej.
W rozmowie z tygodnikiem Świat i Ludzie dziennikarka przyznaje, że jej bagaż bolesnych doświadczeń i status "wdowy smoleńskiej" mogą działać odstraszająco na mężczyzn.
Na pewno będzie musiał udźwignąć tę moją historię, a to jest piekielnie trudne - komentuje Racewicz. Igor zawsze będzie synem Pawła Janeczka, "Janosika", ja zawsze będę jego pierwszą żoną, a on moim pierwszym mężem. Do końca życia będę też "wdową smoleńską", czy się na to godzę, czy nie, bo Paweł tam zginął. Ale pewne etapy trzeba zamknąć i ja je zamknęłam. Każdy przecież potrzebuje miłości. Ale myślę, że jest sporo szczęścia w tym nieszczęściu. Igorowi mogę opowiadać o tacie same dobre historie: bohaterze, służącym ojczyźnie, wspaniałym mężu, ciepłym, dobrym człowieku, zawsze pomocnym słabszym. Inne kobiety w podobnej sytuacji, czyli samotnie wychowujące dzieci, nie mają takiego szczęścia, bo partnerzy je zdradzili, odeszli, nie interesują się swoimi dziećmi lub całkowicie zerwali kontakt.
Zdaniem Racewicz, kobiety, które po bolesnych doświadczeniach próbują ułożyć sobie życie na nowo, podlegają często niesprawiedliwym ocenom. Mężczyznom, zwłaszcza wdowcom, więcej się wybacza.
Świat jest dla nich łaskawszy. Kobiety zawsze są pod ostrzałem - ocenia dziennikarka. A to źle ubrane, a to im nie wypada, a to za szybko się zakochały i pewnie męża nie kochały. Nie chcę, żeby mnie definiowała tylko tragedia smoleńska. Jestem też kobietą, matką, dziennikarką, mam swój dorobek, osiągnięcia, marzenia i apetyt na życie. Chyba ostatnio powróciła do mnie potrzeba "wiatru we włosach". Uwielbiam jazdę na skuterze, wróciłam na konie, robię kurs motorowodny, ale mam też wielką potrzebę posiedzenia sobie z kawą, w parku, na tarasie, z książką w ręku. Lubię mieć taki spokój ducha.
Zgadzacie się z takim postawieniem sprawy?
_
_
_
_