Cztery lata temu zrobiło się głośno o incydencie na planie reality show The Real Housewives of Miami, gdzie jedną z "gwiazd" była Joanna Krupa. Brandi Glanville, jej koleżanka z planu, z którą była w konflikcie, publicznie oskarżyła ją o "rozbijanie cudzych małżeństw", bycie "dziwką", a na koniec oświadczyła, że "śmierdzi jej z ci*y".
Po kilku miesiącach sprawa trafiła do sądu i rozpoczęła się niesmaczna walka między celebrytkami o to, czy wagina krupy poraża zapachem, czy jednak nie. Sprawa przycichła, gdy okazało się, że Joanna miałaby udowodnić ławie przysięgłych, że nie ma problemów z higieną intymną.
Po rozstaniu z Romainem Zago i plotkach o nowym kochanku-milionerze zainteresowanie modelką trochę opadło. Postanowiła przypomnieć o sobie mediom i to przede wszystkim w USA. A nic nie cieszy się tam taką popularnością i zainteresowaniem, jak jej "śmierdząca cipka".
Magazyn Us Weekly poinformował właśnie, że Krupa wróciła do sądu z nową motywacją do procesowania się z Glanville o jej wypowiedź w programie. W nowym dokumencie modelka żąda, żeby sąd nie powoływał na świadka Katriny Brown, która jest przyjaciółką Brandi, więc na pewno będzie zeznawać na jej korzyść i że obie zrobią wszystko, żeby zyskać rozgłos.
Glanville i Brown notorycznie wykazują zachowania mające na celu przyciągnąć do nich uwagę. To powoduje poważne wątpliwości dotyczące wiarygodności Brown, a także ich wspólnych motywów stojących za powołaniem jej na świadka - czytamy w dokumencie. Sąd powinien wprowadzić bezterminowy nakaz ochronny, zakazując Glanville potajemnego zbierania dowodów i zeznań. Dodatkowo powinien bezwzględnie zakazać powoływania Brown, której celem jest wyłącznie nękanie pani Krupy i przysparzanie jej nadmiernego obciążenia oraz wydatków.
Najważniejsza sprawa oczywiście pojawiła się na końcu dokumentu. Krupa oczekuje nie tylko swojej wygranej przed sądem, ale także że Glanville "opłaci wszystkie koszty sądowe".
Teraz już wiemy, która część ciała Dżoany zdobyła międzynarodowy rozgłos - i to wcale nie jest jej powiększony biust.