Ujawnienie serii afer pedofilskich w Kościele w różnych częściach świata doprowadziło do dużego kryzysu na Zachodzie. Wierni przestali przychodzić na msze i wspierać organizację finansowo. Część zrzuca winę za sytuację na celibat, przez który duchowni nie radzą sobie ze swoim życiem erotycznym, nie mając żadnego wsparcia psychologicznego. Efektem może być zwyrodnienie popędów. Inni zarzucają Kościołowi jako instytucji o własnym prawie kanonicznym, że stał się po prostu azylem dla dewiantów seksualnych.
Niezależnie od przyczyn skutki są tragiczne. Coraz częściej pojawiają się doniesienia o duchownych gwałcących dzieci, a także innych kleryków. Ich ofiarami padają nieletni płci obojga, choć większość z nich to chłopcy - ministranci, który służąc do mszy zbudowali więź i zaufanie ze swoim oprawcą.
Zobacz: Ksiądz, który WIĘZIŁ I GWAŁCIŁ 13-LATKĘ... nadal odprawia msze! Dziewczynka próbowała się zabić
W Gdyni wybuchł właśnie skandal związany z kolejną odsłoną afery pedofilskiej wśród duchownych. Tym razem przestępcą seksualnym okazał się mężczyzna, któremu młodzi chłopcy ufali nie tylko służąc w kościele, ale i podczas wspólnych wycieczek. Ksiądz Wojciech L. był bowiem harcmistrzem i opiekował się drużyną harcerzy. Co więcej należał do Rady Duszpasterstwa Harcerzy Archidiecezji Gdańskiej.
Wojciech L. dokonał największego nadużycia wobec swoich podopiecznych, gdy zabrał ich pod koniec czerwca na obóz w Bieszczady. Tam doszło do gwałtów na dwóch z nich, jeden miał już 18 lat, a drugi nie skończył jeszcze 15, co kwalifikuje czyn jako pedofilski.
Tym razem kluczowa okazała się postawa rodziców, którzy zareagowali na tragiczne doniesienia składając zawiadomienie do prokuratury, a nie rozwiązując sprawę "polubownie". Teraz gwałcicielowi grozi nie przeniesienie do innej parafii na czas wyciszenia sprawy, ale do 15 lat więzienia.
Po powrocie do domów pokrzywdzeni harcerze opowiedzieli o wszystkim swoim mamom, a one zawiadomiły organy ścigania. Prokuratura przedstawiła księdzu dwa zarzuty popełnienia czynów o charakterze seksualnym - Super Express cytuje Grażynę Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Po pierwsze, doprowadzenia małoletniego poniżej 15. roku życia do poddania się innej czynności seksualnej, tj. czynu z art. 200 § 1 kodeksu karnego, zagrożonego karą od lat 2 do 12 lat pozbawienia wolności. Po drugie, doprowadzenia pokrzywdzonego do poddania się innej czynności seksualnej przez nadużycie stosunku zależności, tj. czynu z art. 199 § 1 kodeksu karnego, zagrożonego karą do 3 lat pozbawienia wolności.
Na wniosek prokuratury Wojciech L. został aresztowany na trzy miesiące. Podczas przesłuchania przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów. Choć sprawa wyszła na jaw dopiero teraz, nie jest niestety aż tak świeża. Wychodzi na to, że młodsza ofiara molestowania doświadczyła podczas wyjazdu na przełomie lipca i czerwca, ale starsza była wykorzystywana aż pół roku, od lutego.
Prokuratura ustala teraz, czy na dwóch ofiarach się skończyło, czy jest ich więcej...