Zmiany na rządowych stołkach zawsze wiązały się ze zwolnieniami i dziwnymi awansami w otoczeniu polityków oraz w państwowych spółkach. PiS, który zdobył większościową władzę miał wyjątkowo duży rozmach - tym większy, że prawie z nikim nie musiał się dzielić. W Polsce już każdy wie, kim są "misiewicze", choć promocja Bartka ze sprzedawcy w aptece na "Świętą Krowę" Obrony Narodowej wcale nie była nietypowa. Równie łatwo jest awansować z pracownicy sklepu do zarządu strefy ekonomicznej.
Z "dobrej zmiany" z pewnością cieszy się szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Piotr Pogonowski. Dzięki przychylności władz w ciągu zaledwie półtora roku przeszedł ścieżkę kariery, która niektórym zajęłaby całe życie. Jak donosi TVN24, przez ten czas awansował z kaprala na pułkownika, czyli... aż 14 stopni!
Pogonowski od dawna udowadniał swoje przywiązanie do stronników Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza, z którym tworzył Służbę Wywiadu Wojskowego. Zawczasu zapewniał o swoim poparciu dla "idei IV RP", a jako największą osobistą traumę wymieniał katastrofę pod Smoleńskiem.
Tym, co przyspieszyło moją decyzję o wejściu do polityki, był Smoleńsk i to, co nastąpiło później - mówił w wywiadzie dla Gazety Polskiej. Jak każdy normalny Polak przeżyłem tę tragedię głęboko, ale większy szok i zdumienie wywołało to, co działo się potem.
Jak informuje Gazeta Wyborcza, gdy dwa lata temu został szefem ABW, pomógł PiS-owi pozbyć się stojącego na czele CBA Pawła Wojtunika, dzięki czemu udało się upartyjnić instytucję.
Kancelaria prezydenta najwyraźniej wie, że jego przypadek może skończyć się skandalem, gdyż odmawia ujawnienia informacji, kiedy Pogonowski otrzymał pierwszy stopień oficerski. Urzędnicy zasłaniają się "przepisami o ochronie informacji niejawnych". Sprawa jest o tyle interesująca, gdyż już w latach 2005-2007 mówiono o "przyspieszonych kursach" na stopień oficerski, który sympatycy PiS-u mogli ukończyć w... kilkanaście dni.
W normalnych warunkach, żeby wykształcić się na oficera, potrzeba ośmiu miesięcy. Prawo przewiduje możliwość przyspieszonego awansu. Aby - tak, jak Pogonowski - przejść 14 stopni w tym trybie potrzeba... dziewięciu lat! Bez tego potrzeba czekać - i pracować - dwa razy dłużej. Bez wątpienia za taką turbo-promocję szef ABW będzie najwierniejszym zwolennikiem PiS-u.
Ja podaje Gazeta Wyborcza, Pogonowski wcale nie jest rekordzistą. Pierwsze miejsce na podium awansów "dobrej zmiany" należy do Witolda Marczuka, który w niecałe dwa lata awansował z podporucznika na generała i przeniósł się z komendy stołecznej straży miejskiej do Służb Kontrwywiadu Wojskowego.