Katie Price popularność zawdzięcza głównie licznym operacjom plastycznym i gotowości do relacjonowania swojego życia prywatnego w każdym momencie. Celebrytka zdobyła sławę dzięki m.in. powiększaniu biustu do absurdalnych rozmiarów, szokowaniem wyznaniami o życiu łóżkowym i promowaniu swojej córki na małą wersję siebie. Jednocześnie Price w imię sławy nie wykluczyła swojego pierwszego syna, Harveya Price'a, którego ojciec, sportowiec Dwight Yorke się wyrzekł. 15-latek cierpi na szereg schorzeń: autyzm, dysplazję przegrodowo-oczną przez którą nie widzi, zespół Pradera-Williego, od którego bardzo tyje, a także problemy z chodzeniem.
Katie nie byłaby sobą, gdyby w końcu nie rozkręciła jakiejś kontrowersji, nawet kosztem chorego Harveya. 39-letnia celebrytka pojawiła się w brytyjskim programie Loose Women, gdzie opowiadała o swoich problemach z byłym mężem, Kieranem Haylerem, którego zaspokajała analnie gumowym dildo - ale przynajmniej nie butelką wódki, jak to zrobiła Alexowi Reidowi. Kiedy gwiazdka poczuła pełnię swobody przed kamerami, zaczęła też opowiadać o Harveyu, który dojrzewa i pojawiają się u niego potrzeby seksualne. Katie przyznała, że rozmawiała z Kieranem o tym, że chłopak praktycznie nie ma szans na udane życie erotyczne i rodzina postanowiła jakoś mu ulżyć. Wpadli na pomysł, żeby poczekać aż syn skończy 18 lat i wtedy z partnerem wynajmą prostytutkę, żeby rozdziewiczyła Harveya.
Kieran powiedział: "Powinniśmy wynająć mu prostytutkę, gdy skończy 18 lat?". I co powinnam zrobić? - rozważała na wizji. Zostawić temat? Czy pozwolić chłopakowi tego doświadczyć?
Fani od dawna krytykują Katie za jej umiejętności rodzicielskie - a raczej ich brak. Dla niej jednak to woda na młyn, więc jest szczęśliwa z kolejnej fali komentarzy. Niedawno odpowiedziała swoim krytykom na łamach magazynu Now:
Słuchajcie, jest mnóstwo rodziców, którzy mają czterolatki ciągle żujące swoje smoczki. I nie narzekam. Moje dzieci są brudne, wolne, są szczęśliwe i czerpią z życia.
A jeśli nie czerpią, to mama będzie gotowa wynająć prostytutkę. Co sądzicie o jej "pomocy" dla dorastającego syna?