Sprawą Amber Gold kilka lat temu żyła cała Polska. Ta najgłośniejsza piramida finansowa w historii naszego kraju zniszczyła życie wielu osobom, które uwierzyły włścicielom firmy, małżeństwu Katarzynie i Marcinowi P. Para była tak przekonująca, że udało jej się okraść Polaków na ponad… 800 (!) milionów złotych.
Zanim trafili w ręce policji, żyli luksusowo - bez skrupułów kupowali nowe, bardzo drogie gadżety i kilka ekstrawaganckich nieruchomości.
Podczas trwającego ponad 2 lata śledztwa przesłuchano około 20 tysięcy osób, a prokuratura uznała, że spółka Amber Gold oszukała blisko 19 tysięcy osób.
Gdy Katarzyna P. żona prezesa Amber Gold trafiła do łódzkiego aresztu, zaszła w ciążę. Podejrzewano, że ojcem jej dziecka jest ówczesny strażnik więzienny, Tomasz R., który po wyjściu na jaw skandalu został ukarany naganą.
Badania zlecone przez prokuraturę rejonową Łódź-Widzew potwierdziły, że ojcem dziecka Katarzyny P. jest wskazany przez nią mężczyzna - przekazał tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Obecnie sprawdzamy, czy Katarzyna P. mogła stać się ofiarą przestępstwa. Ona sama twierdzi, że były funkcjonariusz Służby Więziennej wykorzystał jej sytuację psychiczną - dodał.