Iza Miko użala się nad sobą w Fakcie. Wybrała sobie doskonałe miejsce...
Jak większość gwiazdek uważa że jej droga do "sukcesu" była wyjątkowo trudna i należy jej się za to współczucie milionów. Rzeczywiście, współczujemy - ale braku dystansu do siebie.
Moje początki w Stanach nie były łatwe - przekonuje Miko. Pamiętam nieustanną walkę o przetrwanie w szkole baletowej, o pieniądze na życie i baletki oraz doskwierającą stale tęsknotę za Polską i rodzicami. Ale nigdy nie pomyślałam: Iza, spakuj walizki i wracaj do kraju.
Coż za bohaterestwo! "Santo subito!"
Tabloid rozczula się nad jej losem. Dowiadujemy się, że gdy biednej Izie skończyły się pieniądze od mamy, musiała... zarabiać na ulicy:
Chodziła po ulicach i sprzedawała bateryjki, jakich się używa np. do latarek. Aby dostać darmowy posiłek, bywała na spotkania różnych grup wsparcia.
W ubiegłym roku w domu musiałam stoczyć walkę z oposami, czyli gryzoniami podobnymi do szczurów - kontynuuje Iza. Przeżyłam też plagę koników polnych, a nawet... zawalenie się sufitu w jednym z pokoi.
I teraz po tym wszystkim może odtrąbić sukces! Jakiś brzydki, spocony typ *pompuje ją od tyłu w przyczepie kempingowej (zobacz!)
*. Mamusia musi być dumna.