Aaron Carter, młodszy brat Nicka Cartera znanego z legendarnej grupy Backstreet Boys, na początku lat dwutysięcznych miał spore szanse na powtórzenie sukcesu swojego brata. 29-letni dziś wokalista niestety wpadł w tę samą pułapkę co inne "dziecięce" gwiazdy i popadł w konflikt z prawem.
Kilka dni temu Carter został zatrzymany przez policję za jazdę pod wpływem alkoholu. Do aresztowania doszło w miejscowości Cornelia. Jak relacjonują funkcjonariusze policji - gwiazdor "jechał po szosie zygzakiem". Poproszony o poddanie się badaniu alkomatem zaczął zachowywać się agresywnie. Towarzyszyła mu jego dziewczyna, Madison Parker.
Sytuacja Cartera komplikuje się, ponieważ znaleziono przy nim również marihuanę. Sam muzyk zaprzecza, jakoby był pijany w chwili zatrzymania. W swoim oświadczeniu wyraził też żal wobec brata, który "życzył mu wszystkiego najlepszego".
Dlaczego nie zadzwonił do mnie bezpośrednio? To nie w porządku, by robić sobie na mnie PR i kopać mnie, kiedy leżę - przekazał za pośrednictwem swojego rzecznika.
Swoją drogą, poznalibyście go?