Działania Prawa i Sprawiedliwości na rzecz zniesienia w Polsce trójpodziału władzy spowodowały, że w całym kraju ludzie wychodzą protestować na ulice. Demonstracje zorganizowano nawet w Juracie, gdzie w rządowym kurorcie prezydent Andrzej Duda spędza swój urlop.
W sprawie przegłosowania przez Sejm ustawy o Sądzie Najwyższym interweniował już Donald Tusk, który zaproponował Dudzie spotkanie. Ten odmówił. Tymczasem reagują nawet sojusznicy Polski, w tym Departament Stanu USA, który wyraził zaniepokojenie naszą sytuacją polityczną.
Sprawę skomentował także były prezydent, Aleksander Kwaśniewski, który przez dziesięć lat sprawował urząd głowy państwa. Stwierdził, że w obecnych okolicznościach nie powinno dziwić, iż obywatele dają wyraz niezadowolenia w masowych protestach, a PiS to ignoruje, bo jest "pijany od władzy".
Pokazują one skalę sprzeciwu społecznego, niezadowolenia i myślę, że wśród polityków PiS-u są na tyle rozsądni ludzie, którzy to widzą i nie przejdą nad tym do porządku dziennego - mówił Kwaśniewski w Polsat News. Choć niewątpliwie można obserwować, że PiS ciągle jest pijane od tej władzy, którą uzyskało po wyborach i nie baczy na jakiekolwiek okoliczności. Nawet na to, że to poparcie w końcu nie jest tak wielkie. To jest ciągle kilkanaście procent Polaków - licząc w liczbach bezwzględnych - czy trzydzieści parę procent wyborców.
Prezydent skomentował również wypowiedź premier Beaty Szydło, która stwierdziła, iż "agresja i frustracja elit III RP nie zatrzyma procesów naprawczych". Kwaśniewski wprost zarzucił polityczce kłamstwo.
To, co mówi premier Szydło jest kłamstwem, nie o elity tu chodzi. Chodzi o zasady, chodzi o wartości, które Polska uznała, pod którymi się podpisała, które spowodowały, że jesteśmy członkiem Unii Europejskiej. Gdybyśmy kilkanaście lat temu powiedzieli, ze nie chcemy mieć niezawisłych sądów - nie bylibyśmy w Unii Europejskiej - zapewnił.
Myśmy zadeklarowali, że chcemy żyć tak, jak cywilizowane narody Zachodu, czyli zgodnie z zasadą państwa prawa, niezawisłością sądów, uczciwością wyborów - stwierdził Kwaśniewski.
Jeżeli słyszę, że minister spraw wewnętrznych mówi, że ten tłum na Krakowskim Przedmieściu to byli turyści i spacerowicze, no to nie wiem, czy on zwariował, czy on nas ma za wariatów. A jeżeli wiceminister spraw wewnętrznych pisze, że to są wszystko ubecy, komuniści, Bóg wie kto jeszcze i nie wiadomo jakie elity, które się czegoś domagają, to znaczy, że albo on jest ślepy albo nas uważa za ślepców.
Były prezydent upatruje szansy na zmianę sytuacji po stronie Andrzeja Dudy, który może zawetować ustawy. Podejrzewa, że impulsem może być fakt, że w zaproponowanym dokumencie sędziów powołuje minister sprawiedliwości, a nie prezydent.
Dało mu wrażenie, że będzie miał wpływ na cokolwiek, podczas gdy ten wpływ na obsadę kadrową w Sądzie Najwyższym czy w krajowej Radzie Sądownictwa będzie u ministra sprawiedliwości. Ale ciągle prezydent może "ograć" PiS, jeżeli zgłosi weta - powiedział, choć wyraził niepokój, że stanie się inaczej. Wydaje mi się, że lojalność prezydenta wobec własnego obozu politycznego jest większa niż wrażliwość na te demonstracje.
Czy prezydent uwzględni weto? Powinien. Tu chodzi o wizerunek Polski, o to czy Polska będzie traktowana jako solidny, przewidywalny partner. Jeżeli my będziemy staczać się w stronę autorytaryzmu, to oczywiście nie będziemy takim partnerem. Prezydent ma jeszcze szansę ten proces zatrzymać, ale zobaczymy, co zrobi.
Jeżeli prezydent Duda zawetuje te trzy ustawy, to ja mu wybaczę wyjazd poza Warszawę w tym czasie - zapewnił. Ja mu wszystko wybaczę. Ponieważ uznam, że mam do czynienia z człowiekiem, który przeszedł bardzo trudny moment w swojej karierze politycznej, musiał się sprzeciwić swojemu obozowi politycznemu i musiał postawić na to, co jest ważniejsze: na obronę prawa w Polsce, a nie na obronę interesów partyjnych. Jest coś nieakceptowalnego w tym, że w takim gorącym momencie prezydent jest poza Warszawą.
Dzisiaj w Juracie piękne słońce i zero opadów. Myślicie, że Adrian się opala, czy poszedł może na skutery?