Smutny koniec Whitney Houston powinien być przestrogą dla podążającej jej śladami Amy Winehouse. Lata ćpania i picia alkoholu doszczętnie wyniszczyły ciemnoskórą piosenkarkę. Używki poza urodą i zębami odebrały jej to, co najcenniejsze – świetny głos, który niegdyś uwielbiali ludzie na całym świecie.
Pomimo kolejnych terapii odwykowych Houston nie potrafiła zerwać z nałogiem. Pędziła beztroskie życie międzynarodowej sławy, pławiąc się w luksusach i imprezując ze swoim mężem-degeneratem. Kiedy po latach weszła do studia, aby nagrać wokal do najnowszej płyty, okazało się, że zupełnie straciła głos!
Zniszczyła go latami palenia, picia i ćpania. Dzisiaj Houston jest już wrakiem. Zrozpaczona, zaczęła nawet brać lekcje śpiewu, ale jej struny głosowe są w koszmarnym stanie. Nie ukaże już żadna płyta jej autorstwa.