W poniedziałek przed południem w specjalnym wystąpieniu Andrzej Duda poinformował, że zamierza złożyć weto w stosunku do ustaw reformujących sądownictwo. Temat od kilku dni wzbudza w Polsce olbrzymie emocje, a wieść o protestach w całym kraju musiała dotrzeć w końcu i do samego prezydenta, który niespodziewanie wyjechał na wakacje. Akurat w momencie, gdy przez Polskę przelewała się największa fala demonstracji.
Duda zapowiedział już, że zawetuje dwie z trzech proponowanych przez PiS ustaw: o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Chociaż jego oświadczenie spotkało się z pewną ulgą, sytuacja nie została wyjaśniona do końca.
Chodzi mianowicie o trzecią ustawę dotyczącą sądów powszechnych. Wobec niej Duda nie zapowiedział weta, co, zdaniem wielu dziennikarzy i komentatorów życia politycznego, oznacza jej podpisanie. Gdy przepisy wejdą w życie, stanowiska sędziów powszechnych będą całkowicie uzależnione od ministra sprawiedliwości.
Z tego powodu nie milkną głosy krytyki skierowane w stronę prezydenta. Na poniedziałkowy wieczór zapowiadane są także kolejne protesty, których uczestnicy domagają się pełnego, trzykrotnego weta, podkreślając, że protesty od samego początku miały na celu wymuszenie pełnowymiarowych zmian. Sytuację o wiele dosadniej podsumował za to Lech Wałęsa, który w swoim stylu powiedział, że niepełne weto Dudy oznacza, że jest on... niepełnym mężczyzną:
Muszę powiedzieć, że prezydent częściowym mężczyzną jest - powiedział Wałęsa w rozmowie z Polsat News. To dobry krok, we właściwym kierunku, ale musimy Polskę zawrócić ze złej drogi. Andrzeja Dudę stać na bycie prezydentem wszystkich Polaków. Jeśli będzie szedł właściwą drogą, może liczyć też na moje wsparcie.
_
_