Gdy kilka dni temu Justin Bieber postanowił przerwać swoją wielką trasę koncertową nagle i niespodziewanie, fani gwiazdora zaczęli snuć spekulacje na temat przyczyn takiej decyzji. Jedna z teorii głosi, że Justin motywowany był swoim nawróceniem i chęcią... stworzenia własnego kościoła.
Skupiony na Bogu i odbudowie wewnętrznej Justin stał się wczoraj uczestnikiem nieprzyjemnej sytuacji. Odjeżdżając spod kościoła w Beverly Hills potrącił jednego z fotoreporterów czekających na niego pod swiątynią. Muzyk zachował jednak zimną krew i natychmiast wybiegł z pojazdu w stronę poszkodowanego:
Odsuńcie się, zróbcie nam miejsce! - krzyczał do zebranych wokół paparazzi, klęcząc przy poszkodowanym.
Gdy upewnił się, że fotoreporterowi nic poważnego się nie stało, spokojnie czekał na przyjazd policji. Cała sytuacja jednak wytrąciła go nieco z równowagi. Na zdjęciach widać, że zajście wywołało u niego duże emocje.
Natychmiast wysiadł z samochodu i ruszył na pomoc - relacjonują świadkowie zdarzenia.
Kilka godzin później potrącony reporter opublikował w sieci film ze szpitala, na którym dziękuję Justinowi za okazanie empatii
Zostałem potrącony przez Justina Biebera. To coś znaczy. To dobry dzieciak, ale ten samochód jest chyba dla niego nieco za duży. Wysiadł, okazał współczucie. Wypadki się zdarzają.