Podczas gdy w Polsce Joanna Krupa uchodzi za ciepłą, wrażliwą opiekunkę piesków, a kariera zawodowa i przyjaźń z Dawidem Wolińskim umożliwiła jej ostatnio spotkanie z księciem Williamem, za oceanem aktualnie kojarzona jest głównie… ze swoją waginą. Skojarzenie to zawdzięcza Brandi Glanville, koleżance z reality show, która swego czasu zarzuciła Dżoanie, że "jej cipka śmierdzi".
Dla Krupy oskarżenie było prawdziwym ciosem poniżej pasa - modelka wniosła o proces w tej sprawie, jednak okazało się, że nie pójdzie gładko.
Według najnowszych doniesień amerykańskich tabloidów (tak, one naprawę się tym zajmują), Brandi zażądała wycofania pozwu. Zdaniem celebrytki upłynął czas, który Krupa miała na dostarczenie dokumentów potwierdzających zdrowie swoich genitaliów, zatem jej dawna koleżanka nadal twierdzi, że miała w tej kwestii rację...
Współczujecie Joasi czy sędziemu?