Cena to na pozór zwykły labrador, którego zmęczone spojrzenie mogło wskazywać na zaawansowany wiek psa. W rzeczywistości przez lata służył marynarce Stanów Zjednoczonych, jeżdżąc ze swoim właścicielem na misje do Afganistanu.
Był ze mną przez całe dorosłe życie. Kiedy miałem 19 lat i uczyłem się odpowiedzialności, Cena był ze mną. Teraz mam 27 lat i muszę pożegnać się z moim największym przyjacielem - wyznaje Jeff DeYoung, żołnierz, który postanowił pożegnać swojego psa z należnymi mu honorami.
Cena przez lata pomagał Jeffowi radzić sobie z zespołem stresu pourazowego.
Był ze mną, kiedy miałem napady strachu i budziłem się z krzykiem w wannie - wspomina.
Niestety pies zachorował na złośliwą odmianę nowotworu. Lekarze podjęli decyzję o jego uśpieniu. Jak przystało na żołnierza zasłużonego swojemu krajowi, pożegnano go należycie: pies został uśpiony na pokładzie okrętu należącego do muzeum wojskowego w mieście Muskegon. Jego ciało zostało złożone do trumny ozdobionej flagą Stanów Zjednoczonych.
Panie, z ciężkim sercem wysyłamy do ciebie kolejnego z marines - powiedział podczas ceremonii kapelan Wesley Spyke.
Pasowaliśmy do siebie. On był cichy i ja też byłem. Kiedy dowiedziałem się o jego chorobie, wpadłem w szał i kazałem weterynarzowi zostawić mnie samego, aż się uspokoję - dodaje żołnierz.
Cenę trzykrotnie wysyłano do Afganistanu, by ostrzegał żołnierzy przed ładunkami wybuchowymi. Rozpoczęto zbiórkę pieniędzy na pomnik upamiętniający dzielnego psa.