Jak można się było tego spodziewać, Anna Lewandowska nie odpoczywała po porodzie zbyt długo i prawie od razu wróciła "do pracy". O ile można tak nazwać wstawianie postów na Instagrama, ale Ania jest tak rozpoznawalna, że i na tym może nieźle zarobić. Podobno, co zaskakujące, i tak lepszy jest w tej dziedzinie Kuba Wojewódzki: Wojewódzki dostaje PÓŁ MILIONA ZA WPIS na Instagramie? Lewandowska... 17 razy mniej!
Żeby za bardzo nie wypaść z celebryckiego obiegu, Lewandowska jeszcze w ciąży wydała specjalny poradnik dla przyszłych mam, wiedząc, że teraz nie wystarczy być już tylko "sexy", trzeba być też "healthy" mamą. Ona akurat może sobie na to pozwolić, bo wrzucanie zdjęć na Instagrama nie koliduje wybitnie z opieką nad dzieckiem.
Wygląda na to, że Ania postanowiła zdobyć też nowych klientów wśród celebrytek spodziewających się dziecka. A tych ostatnio w show biznesie przybyło: w ciąży są bowiem między innymi Marta Żmuda Trzebiatkowska, Maja Bohosiewicz i Weronika Rosati. Póki co widoki na przyjaźń z Lewandowską ma tylko Rosati, która pochwaliła się w sieci, że otrzymała od Ani... komplet jej "healthy" gadżetów z książką i biotruskawkami na czele.
Weronika, zazdrościmy. I czekamy na pierwsze przepisy z biotruskawką. Ania chyba woli stołować się gdzieś indziej: Lewandowska KUPUJE GOTOWE JEDZENIE u żony Pascala Brodnickiego?