Mała Lindsay Lohan jest coraz bliżej zostania wielką gwiazdą. Teraz ma już swojego pierwszego prawdziwego prześladowcę! Tak przynajmniej nazywa faceta, który od jakiegoś czasu posyła jej kwiaty i listy z prośbami, aby się z nim spotkała.
Zdołał on tak zakłócić spokój aktorki swoimi prezentami podczas zdjęć do jej nowego filmu Georgia Rule, że zaniepokojeni producenci zdecydowali się na bramie wjazdowej wywiesić informację:
Jedna z naszych aktorek ma prześladowcę.
Nikt nie wie czemu ten napis ma służyć. Może jest to zachęta dla naśladowców, albo... tania reklama.
Sama Lohan opowiedziała o swoim niepożądanym adoratorze w wywiadzie dla brytyjskiej edycji magazynu GQ:
Mam jednego naprawdę okropnego prześladowcę. Powiedział, że będzie w Chateau Marmont [hotelu w Los Angeles, gdzie aktorka na stałe mieszka, a w zasadzie mieszkała (zobacz: Won z hotelu)
] przed moimi urodzinami i udowodni mi, że jesteśmy dla siebie stworzeni, nawet jeżeli będzie to oznaczało porwanie mnie i przekonanie mnie o tym siłą. W hotelu mają jego zdjęcie. To przerażające.
Współczujemy. Naprawdę. Takich prześladowców nie życzymy nawet Lindsay Lohan.