W lutym tego roku głośno było o wypadku z udziałem limuzyny, którą poruszała się Beata Szydło. W trakcie przejazdu po Oświęcimiu rządowy samochód gwałtownie zjechał z jezdni i uderzył w drzewo. Premier oraz funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu trafili do szpitala z niewielkimi obrażeniami, jednak internautów szczególnie interesował los młodego uczestnika wypadku - kierowcy seicento, którego auto ucierpiało w wyniku zderzenia. Zorganizowano nawet zbiórkę pieniędzy na nowy samochód dla 21-latka, a ilość wpłat znacznie przekroczyła początkowo zakładaną sumę.
Zniszczenie auta nie było jednak jedynym problemem Sebastiana K. Chociaż to kierowca premier wyprzedzał w miejscu niedozwolonym, to właśnie mężczyzna kierujący seicento usłyszał zarzut naruszenia zasad ruchu drogowego i niesygnalizowania manewru. Wmawiano mu, że z powodu słuchawek na uszach nie słyszał sygnałów dźwiękowych nadjeżdżającej kolumny z premier Beatą Szydło. On sam zapewnia, że słuchawek nie tylko nie używał, ale w ogóle tego dnia nie miał ich przy sobie. Politycy twierdzili też, że Sebastian tuż po wypadku przyznał się do winy, z kolei K. twierdzi, że było zupełnie inaczej.
Przyznałem, że byłem na miejscu, że brałem udział w tym zdarzeniu, ale do winy się nie przyznałem - mówił w jednym z wywiadów.
Sebastian unikał komentowania sprawy w mediach jednak naciski ze strony polityków zmusiły go do przerwania milczenia. Przyznaje, ze od początku czuł się jakby był "pionkiem w grze" i niezależnie co by zrobił lub powiedział, został z góry "skazany".
Dziś Sebastian wyznaje, że wypadek bardzo niekorzystnie wpłynął na jego życie. Chłopak zrezygnował z wymarzonych studiów, stał się kłębkiem nerwów, a nawet częściowo stracił zdrowie.
Od lutego, zamiast się uczyć, głowę miałem zajętą czym innym. Z wyników nie jestem w pełni zadowolony, ale najistotniejsze, że maturę zdałem - przyznaje w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Wyniki egzaminu zdawanego w tak wielkim stresie i niesprzyjających okolicznościach nie okazały się wystarczające, aby Sebastian mógł studiować na Politechnice Krakowskiej lub Akademii Górniczo-Hutniczej, tak jak planował. Ostatecznie udało mu się dostać jedynie na skandynawistykę i już planuje los emigranta w Norwegii, gdzie od lat pracuje również jego ojciec. Młody kierowca ma też poważne problemy zdrowotne. Prawdopodobnie z powodu olbrzymiego stresu nabawił się porażenia nerwu twarzowego, a co za tym idzie częściowego paraliżu twarzy.
Na początku siedziałem w domu, potem starałem się normalnie chodzić na lekcje. Trudno było mówić, jeść. Brałem leki sterydowe, w miesiąc przytyłem chyba siedem kilogramów - opisuje student.
Prokuratura nadal nie daje spokoju Sebastianowi - wysłali do niego już... 80 pism.
Założyłem już drugi segregator na pisma urzędowe - mówi 21-latek.
Tymczasem Szydło, jeszcze w lutym napisała ckliwy list do 21-latka, w którym zapewniała go, że jako matka dwóch synów w pełni się z nim empatyzuje i obiecywała, że będzie sprawiedliwie i równo z nią traktowany.
Pół roku po tamtych wydarzeniach Sebastian nie ma już chyba żadnych złudzeń, że tak się stanie.